Tak wiec, Laos ma specyfike wioski. Wioska jest rowniez stolica Vientiane. Laotanska stolica dorobila sie pierwszego Centrum Handlowego ( ale nie zaden Auchan, czy Carrefour ). Kilka ulic jest juz wyasfaltowanych za japonska kase. ( Tokyo kolonizuje Azje Poludniowo-Wschodnia bez srodkow militarnych ). Co ciekawe, buduja to wszystko robotnicy z Chin. ( Jest juz ponad 300 tysiecy Chinczykow w Laosie ). Wiadomo: Laotanczycy to wiesniacy. Zajmuja sie uprawami tego i owego, a nie budownictwem.
Lubie Laotanczykow bo sa bezproblemowi i wyluzowani jak na Azjatow. Sa tez leniwi i powolni. Ale wszystkie te cechy to plusy, gdy wpada sie do Laosu na piwko, a nie do pracy. Przynajmniej na starosc nie wpadaja w nerwice jak Japonczycy.
Vientiane zmienia sie. Zmieniaja sie tez mieszkancy stolicy. Maja sie juz gdzie ubierac i wpadac w wir zakupow. Placa gotowka, wiec kryzys im nie grozi. W Laosie nie znaja franka szwajcarskiego i pulapek zadluzoniowych.
Czasami smignie na ulicy jakis Bialas. Sa to najczesciej rezydenci z Francji lub Niemiec na socjalu lub emeryturze w swoich rodzimych krajach.
Laotanczycy maja mundury przypominajace galantow z bylego Ukladu Warszawskiego. Nie widac tu jednak wplywu ze Wschodniej Europy. Czynniki rzadowe przyjaznia sie z towarzyszami z Hanoi. Kulturowo dominuje tu Tajlandia, finansowo Japonia, ideologicznie Chiny i Wietnam. Po Francuzach pozostaja nazwy wielu ulic i najwieksza ambasada w Vientiane.
No comments:
Post a Comment