Dzis stare miasto zwane popularnie Kota zaliczam do kategorii "kaszanka".
Lubie Dżakarte, ale od czasu wyprowadzki Holendrow, ta czesc metropolii jest w oplakanym stanie.
Poszczegolne domy sa w fatalnym stanie. W kraju 250 milionow mieszkancow, tysiace potencjalnych inwestorow chetnie odremontowalo by takie budynki i czerpalo dochody z dzierzawy. Czolowi politycy w Dzakarcie zajeci sa jednak nabijaniem wlasnej kabzy.
Sami Indonezyjczycy przyznaja w prywatnych rozmowach, ze wladza w Dzakarcie zajmuje wysokie miejsce posrod skorumpowanych rzadow swiata. Ja dodam, ze brakuje im zmyslu organizacyjnego.
Z rozbawieniem przeczytalem niedawno wiadomosc, ze FIFA chetnie zorganizowalaby Mundial w Indonezji. Czwarty kraj na swiecie pod wzgledem ilosci mieszkancow jest lakomym kaskiem finansowo-marketingowym. To bylaby dopiero farsa...ale to temat na inny post:)
Tak wiec, turysci na starym miescie narazeni sa na dwa rodzaje niebezpieczenstw: opadajace tynki z budynkow i smrod. ( a mam tak mile obrazy w swojej pamiecii z Amsterdamu i Malakki )
Przebywanie w poblizu tego kanalu Besar grozi utrata swiadomosci. Woda jest tak cuchnaca, ze robi sie mdlo... Jak ten kolo w lodce daje rade tam wioslowac ???
No comments:
Post a Comment