Wednesday, April 27, 2011

Stadium deszczu na Gili Meno. Indonezja


Wyspy tropikalne otoczone szmaragdowymi wodami ciepłych mórz przyjmują dużo opadów atmosferycznych.
Na wyspie Gili Meno przy Lombok w Indonezji jest sporo deszczu w każdym miesiącu. Opady są częste, ale krótkie.
Na pobliskim lądzie masyw wulkanu Rinjani "ściąga" wszystkie chmury do siebie. Dzięki temu na Meno granatowe niebo oznacza tylko godzinny deszcz.


Ranek.


Południe.

Po południu.







Saturday, April 23, 2011

Kolory Kalkuty.

Kalkuta ma swój charakter i styl. Jak wiele indyjskich miast ma swoją wyraźną kolorystykę, która zniewala. Monumentalne budynki Imperium Brytyskiego i tramwaje z okresu powojennego są ozdobą tego megapolis. Ale każda ulica, każdy zaułek przynosi nowe nasycenie widmowe.



Brązowy zachód słońca nad rzeką Hugli.



Moje pierwsze skojarzenie z miastem - to kolor źółty. Stylowe taksówki Ambassador, które królują na zatłoczonych ulicach.Drugi kolor to pomarańcz. Girlandy kwiatów, którymi dekoruje się uliczne ołtarze i świątynie.
Idąc w miasto odkryjecie wiele barw.






Różowe fasady domów w dzielnicy BBD Bagh.


Odcienie żółci to nie tylko taksówki.







Thursday, April 21, 2011

Kapłan żegna zmarłego. Wyspa Bali

Mieszkanie na Bali ma swoje dobre strony, wiele plusów. Jednym z nich jest możliwość obserwacji lokalnych ceremonii, z których słynie Boska Wyspa.

Kapłan ( ale nie z kasty Brahminów ) żegna duszę zmarłego podczas ceremonii kremacji w Ubud.Jego modlitwa ma ułatwić szybki powrót zmarłego do życia na ziemi w nowym wcieleniu.

Tuesday, April 19, 2011

Pozytywna energia z wyspy Flores.

Do ladowania na wyspie Sulawezi zostalo malo czasu. Za kazdym razem, gdy podrozuje po Indonezji spotykam setki ludzi, ktorych usmiechy sa szczere ( nie jak w Tajlandii ). Na wielu wyspach archipelagu spotkacie ludzi nastawionych bardzo pozytywnie do zycia i do obcych. Odliczam dni do ponownego spotkania z Indonezyjczakami :)



Muzulmanka z wyspy Flores spotkana w miescie Ende.


Przybysze z wyspy Jawy pelnia na Flores taka sama cywilizacyjna role, jak osadnicy niemieccy w Europie Wschodniej w sredniowieczu. ( vide Wit Stworz )

Friday, April 15, 2011

Goście w Tajlandii.

Mieszkając w tropikalnym kraju można spodziewać się nieproszonych gości. O czarnych lub czerwonych mrówkach, stonogach, czy pająkach nie będę wspominał. Goszczą u mnie bez przerwy. Ludzie cierpiący na arachnofobie mogliby mieć ciężkie przeżycia pod moim dachem.

Większe zwierzęta tracą czasami zdrowy rozsądek i pchają się w nieodpowiednie miejsca. ( Greenpeace sciąga je wówczas z plaży ) Czasami zwierzęta nachodzą myśli samobójcze i wskakują na plecy jak ten nietoperz na zdjęciu, którego przyniosłem do domu niosąc go nieświadomie na barana.

W kuchni w porze deszczowej spotykam żaby, które skaczą z uporem maniaka i obijają się od ścian. Wynoszę je do doniczek przed domem.

*****


Najgorze są jednak węże. Spotkania z nimi są niebezpieczne. Sorry, ale nie ma wówczas czasu na robienie zdjęć...trzeba działać szybko ! Mieszkam w pobliżu nowego lotniska w Bangkoku. Cały ten teren przed 30 latami był podmokłym bagniskiem. Mieszkali tu kiedyś tylko Muzułmanie przybyli 150 lat temu z Kambodży i gady różnej maści. Do dzisiaj trafia się kobra, którą trzeba szybko zabić zanim wpełznie do jakieś dziury w ogrodzie. Ostatniego okularnika półmetrowej długości pozbawiłem życia w grudniu. Zaalarmował mnie kot, który próbował „powalczyć’ z wężem, ale uciekł po kilku chwilach.


Z kolei w Ubud na Bali gdzie pomieszkuje tygodniami, mieszka wielki centkowany gekko tokaj. Gdy mnie zobaczy, chowa się za lustro w łazience. No, ale on jest bardziej lokatorem, a nie gościem.

Thursday, April 14, 2011

The Ao Naga.

I'd visited the local museum in Kohima before I hit the trails in Nagaland. The museum has great collection of tribal jewelry and weapons used in the area some decades ago.

The Ao woman on her way to the festival.


Such necklaces and cotton blankets still can find in Naga Hills, especially on the other side of border, in Burma.


There is an interesting book about the Ao Naga written in 1920's by J.P.Mills. The new reprint was published by Government of Nagaland in 2003. You will learn from this book about local tattoos, beliefs and headhunting raids.

Tuesday, April 12, 2011

Pandanus na słodko. Tajski deser Lod Chong.

Dzisiaj zjadłem tradycyjny, tajski deser lod chong.

Zielony makaron w worku foliowym to ciasto ryżowe wymieszane z liśćmi pandanusa tectorius, rośliny z rodzaju pandanów.

Do zielonego makaronu dodaje się syrop z mleczka kokosowego i cukru z trzciny cukrowej. Dodaje się też lód i miesza. Miseczka Lod Chang jest pożywna, słodka i zimna, co jest nie bez znaczenia w upalne kwietniowe dni w Bangkoku.

Monday, April 11, 2011

Tiger Hill and Yiga Choling gompa.

I don't know why Darjeeling deserves so much attention and is one of the top ten tourist destinations in India. There's nothing special! It is a shithole overrated similar as Hoi An in Vietnam. Let's take such Gangtok in Sikkim. This town is a natural gateway to the Himalayas with fantastic clean streets.

Butcher in Darjeeling.


So I went on the top of Tiger Hill before sunrise, after an instigation of my friend. My ass was frozen there cruelly.

With the first rays of the sun, people gathered in the tower started to take pictures of clouds. Naive tourists believed that their lenses would drill thick layer of clouds and catch sight of snow capped Himalayas (more than 70 km to the summit Kanchanjangha). In the first few minutes, many of them had to believe that the pink clouds were Himalaya mountains. Bengali tourists from Kolkata wrapped up in scarves and jackets had evidently seen something there:) Tourists from Germany were more skeptical.
Then we went to Yiga Choling gompa.


Any Buddhist wat in a Thailand's village is more interesting than Yiga Choling.


Maybe there was a circle of an energy ? I felt nothing there as a man of little faith in supernatural forces. No divine truth was revealed to me in Yiga Choling.


I turned prayer mills wishing myself to get a tasty breakfast as soon as possible. It was almost 8 am.

Sunday, April 10, 2011

Owoce najlepsze na upały w Bangkoku.

Przetrwać kwiecień w Tajlandii. Byłem na rynku. Wróciłem obładowany jak wielbłąd. Owoce, owoce, owoce. Teraz mieszam szejki z lodem. Mam nadzieje, że nie przecholuje i mój żołądek strawi w nocy mikstury owocowe.

W upale powyżej 35 stopni, szejki to najlepsze picie i jedzenie : dwa w jednym łyku.

Śmierdzący durian zostawiam na jutro. Owoce morza w Bangkoku są bez smaku - guma na resorach. Ograniczam się tylko do ryb. Może rozjaśni mi się w mózgu od fosforu i dokończę sprawozdanie z podróży po Indiach ?

Saturday, April 9, 2011

Nalewka z węża i beerlao z lodem. Wycieczka w Wientian.

Co roku bywam w Laosie. Tym razem posiedziałem tylko chwile w Vientiane. Za dolara płacili 8 tysięcy kipów oraz 266 kipów za jednego tajskiego bahta. Laos nadal tanii, ale nie tak taniutki jak kilka lat temu. Chińczycy i Tajowie pompują coraz więcej kasy w ten śmieszny kraj. Fidel z Hiszpanii mówił mi o wielkiej kopalni miedzi otwartej ostatnio przez Chińczyków. Gdzie są ci Francuzi ? Już tylko bagietki i kilka starych kolonialnych budynków świadczą o obecności Białych Panów w Indochinach. Jak zawsze odwiedziłem swoje ulubione delikatesy Riverside. Jest tam kilka alkoholi i serów niedostępnych w Tajlandii. O nalewkę z kobry prosiło mnie już kilka osób. Uległem namową i zostałem dealerem tego trunku. Wyczyściłem sklepową półkę z wężami.
Jak to bywa w porze suchej, rzeka Mekong się kurczy. Przyroda i chińscy komuniści budujący nowe tamy skutecznie zabijają matkę rzekę. Aby dojść do samej wody, trzeba pokonać ładny kawałek piaszczystej pustynii w centrum miasta. Telefon nie łapie już tajskiej siecii nad rzeką. Vientiane zostało pokryte gęsto masztami lokalnych operatorów komórkowych.


Spragniony, wypiłem Beerlao z kostkami lodu. Ten zwyczaj przejęłem od Autralijczyków pijący lodowaty browar w upalne dni.


Do hotelu wracałem bardzo późno.

Tuesday, April 5, 2011

Kalyani Black Label Beer - najlepsze indyjskie piwo.

Wyniosłem się z gorącej i parnej Kalkuty do zimnego Darjeeling. Po krótkim locie samolot wylądował w Bagdogra. Tam jeszcze było ciepło. Dalsza podróż kontynuowałem samochodem. Z niepokojem obserwowałem gasnące niebo z nowymi, szarymi chmurami nadciągającymi znad Himalajów.

Mijany po drodze pociąg zwany szumnie Darjeeling Himalaya Railway był ledwo widoczny.


Droga pięła się stale pod górę i po dwóch godzinach założyłem bluzę. Z tą bluzą już się nie rozstawałem w Darjeeling. Po południu mgła spowiła krajobraz, i zrobiła się jesień średniowiecza.


Przyzwyczajony do temperatury całorocznej oscylującej wokół 30 stopni, przeżyłem szok termiczny w górach. Zanim zacząłem pić lokalne, gorące herbatki, przetestowałem indyjskie browary w Darjeeling. Rozgrzewałem się intensywnie !


Najlepsze piwo w Darjeeling i pewno w całych Indiach.
Zwycięzcą został bezapelacyjnie Kalyani Black Label. Boski smak, pięknie rozgrzewa. Ten sam browar z Bangalore wyprodukował najgorszego szczocha, którego nie spotałem nawet w całej Azji Południowo-Wschodniej. Mógłby z nim konkurować tylko kenijski Tusker z początku lat 90-tych. Kingfisher Strong to straszna kaszanka, która nadaje się tylko aby zmienić stany świadomości. Paskudny smak, mieszanka moczu z podejrzaną nutką syropu na kaszel. Paskudztwo !

Monday, April 4, 2011

Obrazki z Kalkuty.

Kalkuty – 100 lat temu była najważniejszym miastem Brytyjskiego Imperium. Ślady byłego splendoru odnajdziecie tam na każdym kroku. 15 – milionowa aglomeracja zmienia się powoli. Jeszcze więcej tu krajobrazów jak po bitwie, niż śladów XXI wieku. Powoli stare miesza się z nowym. Wychodzi szara, przydymiona kolorystyka.

Sklepy z biżuterią dla bogaczy.


Nieśmiertelne autoriksze są tu żółto-zielone.


Komunistyczna Partia Indii nadal rządzi w Kalkucie.


Bezzębny ojciec nowych Indii śledzi przechodniów.


Coraz mniej krów na ulicach. Zaklinacze węży już wymarli w Kalkucie.

Saturday, April 2, 2011

Steamed dumplings momo in Sikkim.

What I remember most about Sikkim? Apart from the snow capped Himalaya I remember the food.

Steamed dumplings stuffed with meat or vegetarien called momos are the best.


I liked a few places where the momos were served. In Gangtok a Tibetan restaurent on the first floor and one place with "take away" rolls and momos, both situated on Mahatma Gandhi Marg.

The momos remind me polish dumplings stuffed with cabbage and mushrooms. I missed only a drink made of beets called borscht. This could be the best set of food in all North India. My favorite borscht was replaced by a beer. Dansberg Blue from Yuksom breweries was the best substitution.
I found my best momos made home in Pelling. The plate of 8 dumplings ( almost everywhere are served 8 pieces ) had had compelling taste. The place resembled a barn and was located between two popular guesthouses in Pelling.