Sunday, December 30, 2012

Grudzień, czyli wiosna w Chiang Mai

W dzień 30 stopni, nad ranem 14 stopni. Perfekcyjna temperatura. Błękitne niebo. Dzień krótszy od nocy o ponad godzinę. Długie cienie po południu i łagodne światło jak w Indiach.









P.S.

Specjalnie dla Pana P.Hardcora:

Budynek mieszczący jego ulubiony kibel w Chiang Mai.
Toaleta publiczna , gdzie się napiera tylko na bosaka.
Jeżeli macie "potrzebę' to warto rozejrzeć się za Baan Jangarpor.
Wrażenia bezcenne , a wejście darmowe.



Monday, December 24, 2012

Art Cafe w Chiang Mai. Jedzenie w Tajlandii

Dzisiejszy dzień spędziliśmy na mieście. Obiadek wypadł w jadłodalni "na ceratce" w pobliżu Wat Phra Singh.


W okolicy Thapae nie mogłem sobie odmówić deseru w Art Cafe. Do Art Cafe wpadam od lat na meksykańskie jedzenie, ale cenie sobie ich desery, szczególnie serniki.





Sernik z mango i bitą śmietaną "skoczył" przez ostnie kilka lat z 50 na 80 baht, ale jest wart każdych pieniędzy.


Yin zamówiła sobie sernik z jagodami i migdałami.

****
Pod wieczór obraliśmy kurs na legendarny Rimping za Iron Bridge. Przed delikatesami Rimping  trzy panie pakowały odświetnie smakołyki dla niektórych klientów, którzy spieszyli na kolacje wigilijne.

Saturday, December 22, 2012

Ceremonia taka raz na 35 lat. Wyspa Bali

Agunga z Ubud znam ładny szmat czasu. Bywałem u niego w domu na kilku imprezach ( religijnych ).
We wrześniu dostałem od niego smsa, że 28 listopada jest "bardzo ważna ceremonia", na której muszę być.
Zmodyfikowałem swoje plany Indonezyjskie, aby pod koniec listopada zameldować się w Ubud.


Ceremonie " Rodzinnej Świątynii" w domu Agunga poprzedziły różne modlitwy i pielgrzymki w różnych świątyniach rozsianych na całym Bali, w których oczywiście nie brałem udziału.


Bramińscy kapłani ustalili, że noc z pełnią księżyca z 28 na 29 listopada będzie najdogodniejszym dniem, aby odprawić modlitwy i oczyścić domostwo z duchów i złej energii.

Główna część ceremonii zaczęła się po popłudniu od taktów balijskich gamelanów.


Agung ( lat 42 ) stwierdził, że jak pamięcią sięga do wczesnego dzieciństwa nie pamięta, tak ważnej i wielkiej ceremonii poświęconej Rodzinnej Świątynii.
Wraz z trzema starszymi braćmi wydał na przygotowanie tej uroczystości 150 milionów rupii ( ponad 15 tysięcy dolarów ).


W Rodzinnej Świątyni była poświęcona moc jadła. Kolorowe demony z cukru przypominały dom Baby Jagi.



Zielony Ganesz był absoltnie słodki i nadawał się do spożycia.



Ciateczka ryżowe jak polskie bezy, ciasta przypominające klery ze śmietaną, owoce i takie tam wypełniały świątynię.


Matka Agunga założyła nawet złotą biżuterię. Impreza rozkręcała się na dobre.

*****

Wednesday, December 19, 2012

Wino w Tajlandii. Trzy butelki za 1000 baht

Delikatesy Rimping w Chiang Mai wymiatają. Największy wybór serów i win w całej Tajlandii w bardzo przystępnych cenach. Od kilku dni zajadam się żytnim chlebem i pasztetówką. ( odstawiłem swój kochany ryż w kąt - to znaczy tylko jeden posiłek z ryżem dziennie )



Mam fazę "na rybę" w tym miesiącu, więc wzorem Pana Hardcora kupuje białe wina.
Wczorajszy łup w koszyku. Cena 333 baht  za butelkę wina nadającego się do wypicia - to okazja.

Friday, December 14, 2012

Degustacja na wyspie Bali

W Ubud na Bali znam prawie każdy kąt. Tym razem poszerzałem swoją wiedzę o wyspie i Ubud jako degustator jedzenia. Mój balijski kolega otworzył nową restaurację i serwował kilka okazałych obiadków.

Lassi z mango


Zdradziłem kilka ulubionych warungów w Ubud i czasami jadaliśmy w Sri Ratih albo wypuszczaliśmy się do innych eleganckich miejsc w czasie lunchu. Obiadki takie kosztują z winem dla dwóch między 100 , a 200 zet ( najczęściej 350,000 rupii ).



Sałatka grecka bardzo przypadła mi do gustu. Serek i czarne oliwki były bardzo smaczne. Poprosiłem o podwójną porcję sera.



Absolutny hit dla turystów: przegląd kilku indonezyjskich potraw na jednym talerzu .
Wynalazek ten zwie się : rijstaffel.
Są tam rózne mięsiwa, tofu, warzywa, ziemniaki i takie tam.

Tymczasem "kuchenna załoga" przygotowywała kolejną "europejską" potrawę.
Po nowym roku zabieram na Bali swoich Tajskich przyjaciół, którzy mają wprowadzić do menu kilka tajskich potraw.
Będę siedział przy stoliku i oceniał wysiłki balijskich kucharzy. Pasuje mi ta rola.

Thursday, December 13, 2012

Zaczął się grudzień w Tajlandii.

Samolot z Denpasar na Bali leci 4 godziny 20 minut do Bangkoku. Przeniosłem się z tropikalnej wyspy to Tajlandii, gdzie grudzień jest niezwykle łagodny, tzn. żadnych ulew, żadnych upałów. Ciepło i sympatycznie jak zawsze.


Rano pognałem na targ amuletów. Ulice były jeszcze puste w tej części miasta. Tylko setki chińskich turystów wysypały się z autokarów i szturmowało wejście do Grand Palace.


Wracając godzinę później z targu minęłem ponownie ulicę La Phra Nan, gdzie królewscy gwardziści szykowali się do objęcia warty na terenie Królewskiego Pałacu.


Leciałem na śniadanko do Green Haus na Rambuttri, gdzie przy ulubionym stoliku przejrzałem prasę w internecie.


W planie miałem jeszcze kilka spotkań, a wiadomo, że w Bangkoku planowanie trasy jest najważniejsze. O 10 godzinie ulice były już nabite samochodami i ludźmi. Na Chaoren Krung między China Town, a Silom udałem się pomarańczową linią rzeczną. Dotarłem tam w  40 minut.

Saturday, November 17, 2012

Neolityczne grobowce Aik Renung. Sumbawa Indonezja

Dojechaliśmy do wioski Batu Tering.


Przypuszczałem, że jak tylko zjawimy się w wiosce sprawa przewodnika rozwiąże się sama. I tak się stało.
Po 3 minutach samozwańczy przewodnik znalazł się sam, to znaczy znalazł nas ;)



Zdążyliśmy porobić trochę fotek w wiosce, gdy przewodnik powrócił gotowy do drogi ze swoim "off road motocyklem".


Yogi zostawił swój motor w Batu Tering i przesiadł się na maszynę "off road". Ja walczyłem z kamienistą drogą, ale poddałem się po niespełna 2 km. Zostawiliśmy Hondę pod daszkiem przydrożnej chałupiny i ruszylismy z buta.


Marsz pod górę trwał pół godziny. Po drodze spotykaliśmy tylko gościa z osłami transportujacymi drewno.


Neolityczne sarkofagi przetrwały w 3 grupach na terenie wielkości 5 minutowego spaceru.



Sarkofagi są puste. W końcu po 2,000 lat jak sugerują Indonezyjscy naukowcy, kości przodków miały prawo "wyparować". Cuda i "wniebowstąpienia" nie są tylko domeną straszych braci.



Monolity w Aik Renung są chronione od 1992 roku. Lepiej późno niż wcale.


Najbardziej podobał mi się spokój w tej okolicy. Idealne miejsce dla pustelników.





Thursday, November 8, 2012

Penang Hill. Malezja

Dwudniowy przystanek na wyspie Penang spędzałem głównie na stołowaniu się w hinduskich jadłodalniach.


W ramach aktywności ruchowej "zainwestowałem" 30 ringitów i wjechałem szwajcarską kolejką na Penang Hil ( 735 metrów n.p.m. ).



Z Penang Hill jest wspaniały widok na obie strony strony wyspy.



Bogobojni mieszkańcy wyspy nawet na szczycie góry pobudowali świątynie. Pofatygowałem się tylko do hinduskiego przybytku. Chyba te biryani w żołądku przyciągało mnie do Krishny i Durgi. Thirumurugan temple była barwna. Już miałem się zapytać, czy przy malowaniu używali Nippon Paint, czy innej farby. W pobliżu byli tylko muslimy i mogli być niewiarygodni, więc nie byłem tak dociekliwy.



Pogoda zrobiła się kiepskawa i George Town oraz 13 - kilometrowy most łączący Penang ze stałym lądem były słabo widoczne. Było cicho. Nikt nie skakał na lotni i żaden samolot nie podchodził do lądowania, choć nie było żadnych brzóz na zboczach.

Angole zainwestowali w szwajcarską kolejkę na początku XX wieku. Kolejka na Penang Hill kosztowała ich półtora bańki papierów zwanych dolarami Straits Settlements, które sobie drukowali w Singapurze.
Dwu - kilometrowy odcinek budowali 17 lat.

W tamtych czasach na wzgórzu mieszkała sama elyta z Eton. Oprócz dobrych widoków, nie musieli się pocić na górze. Temperatura nigdy nie przekraczała 27 stopni C, a częste deszcze przypominały ojczyznę.


Do dzisiaj wiele posiadłości jest w oryginalnym, dobrym stanie z obowiązkowymi żywopłotami.





Penang Hill przypomina trochę muzeum na świeżym powietrzu.
Nachodziłem się na wzgórzu i pod wieczór zjechałem na kolację.