Wednesday, December 30, 2009

Kapłan Marapu w akcji. Sumba. Indonezja

Znachor siedział na ganku głównej chaty. Po przywitaniu wręczyliśmy mu kurę i poprosiliśmy o wrózbę.

70-letni kapłan Marapu przystąpił do pracy.

Odmawiał modlitwę do Marapu i duchów przodków. Prosił o opiekę nade mną i Danielem ( moim tłumaczem ).
Położyłem na tacę pieniądze i betel w woreczku foliowym.
Dwaj pomocnicy kapłana zabijają ofiarną kurę.
Krew kury ścieka do drewnianej miski.
Kapłan rozmawia z duchami.
Krew nie jest egzaminowana jak czasami bywa w Czarnej Afryce.
Ważne są wyrwane pióra. Dwie tępe końcówki piór wskazują na pomyślną podróz dwóch przybyszów.
Kura zostaje oskubana z piór i opalona. Najważniejsza część wrózenia, to czytanie przyszłości z wnętrzności.
Znachor zagląda do środka kury ofiarnej.
Zaczyna odczytywać znaki duchów.
Kapłan Marapu mówi, że wszystkie siły magiczne sprzyjają mi podczas tej podrózy.
Kura zostaje upieczona. Pierwszy kawałek ptaka z ryżem jest ofiarowany dla Marapu.
Po oczytaniu wrózby z kury ofiarnej, ganek chaty zaludnia się. Wszyscy w wiosce już wiedzą, że przybył Europejczyk, któremu sprzyjają siły ponadnaturalne.

Tuesday, December 29, 2009

Kurczak na ofiarę. Indonezja

Zachodnia Sumba. Tutaj religia Marapu jest wciąż żywa.

Razem z Danielem mieszkamy w Waikabubak, głównym miasteczku Zachodniej Sumby. Pewnego poranka udajemy się na miejscowy rynek. Targowiska w Indonezji wyglądają jak w Afryce: kurz, gwar i upał atakują wszystkie moje receptory ze zdwojona siłą. W Waikabubak na targu są warzywa, owoce i żywe zwierzęta.

Potrzebujemy kurczaka na ofiarę. Jedziemy z wizytą do znachora. Głupio tak iść w gościny z pustymi rękami.

Daniel w hełmie motocyklowym rozpoczyna negocjacje handlowe pod pomarańczową plandeką.

Pod plandeką jest jeszcze upalniej niz na zewnątrz, w samym słońcu.

Starszy męzczyzna oferuje kilka kur.

Daniel obawia się o stan zwierząt. Wygladają kiepsko, a przecież musimy dojechać do wioski znachora z żywym ptakiem.

Jest ! Mamy kurę !!!
Płacimy 40,000 rupii, czyli 12 zlotych.

Daniel wiąże fachowo nasz nabytek.


Jeszcze kupujemy betel, który jest nieodzownym podarunkiem w tych stronach.
Kiedyś ludzie w całej Azji Południowo-Wschodniej żuli tą używkę.
Wraz z postępem cywilizacyjnym betel tracił swój urok. Młodzi ludzie w Denpasar na wyspie Bali nie chcieli żuć betelu już w latach 30-tych XX wieku. Obawiali się o zęby, które z czasem czernieją.

Na Sumbie nikt się nie przejmuje zębami. Betel jest modny i porządany, szczególnie w tradycyjnych wsiach.

Do wioski mamy 30 kilometrów. Za linią wzgórz na horyzoncie mieszka znachor, którego chcę bardzo poznać.

Droga jest wygodna: asfaltowa.
Tylko ostatnie dwa kilometry do wioski prowadzą ścieżką leśną wzdłuż zbocza.

Monday, December 28, 2009

Dżakfrut - owoc drzewa bochenkowego. Pycha !

Uwielbiam dżakfruty. Te owoce mogą ważyc nawet 25 kilo i mierzyć prawie metr długości. Są to największe owoce rosnące na drzewach.

Pierwszy raz widziałem jackfruit, jak je się nazywa najczęściej, w Afryce Wschodnie, w Ugandzie. W Indiach i Azji Południowo-Wschodniej jest to popularny owoc. Ostatnio zajadałem się tym owocem przyrządzanym na ciepło. Dżakfrut wspaniale uzupelniał danie z rybą i ryżem w Indonezji.

Nazwa dżakfruta ( artocarpus heterophyllus ) pochodzi z języka malazyjskiego: chakka. Portugalscy odkrywcy rozpowszechnili ten owoc dalej pod nazwą 'jaca". Archeolodzy odkryli w Indiach, ze dzakfrut był tam spożywany już 6 tysięcy lat temu.

Owoce jada się również na surowo. W wielu miastach Tajlandii, czy Malezji można kupić świeżego dżakfruta na ulicy.

Niektórzy mylą ten owoc z durianem.
Dżakfrut nie śmierdzi jednak ;-)
Ma łagodny smak. Gotowany ma podobny smak jak fasola.



Temple Besakih in Bali.

The temple of Besakih is the greatest in Bali. Balinese call it “Mother Temple”. The temple of Besakih was probably built in the fourteenth century.

The temple complex located on the slopes of Gunung Agung is dotted with impressive the merus.
The meru is a kind of high pagoda with receding roofs in form of cascade made of fiber of the sugar palm. The meru represents the greatest cosmic mountain Mahameru and is the seat of the Hindu gods.
Besakih lies at an elevation of 1000 meters and the most days of the year here are cloudy and foggy. Black merus rising to the misty sky are the hallmark of this Mother Temple.


Every temple in Bali celebrates its birthday on the anniversary of its concecration.

The Besakih’s festivals are considered as the most important and attract people from all over Indonesia and even India.

Because the Besakih temple is a cluster of 22 temples, there are annually 80 festivals.

You can always meet people bringing here the offerings' baskets and cups.






The complex is surrounded by a sequence of corridors and stone stairs.

The are some family shrines in the complex. Some are adorned with the sign OM.

Sunday, December 27, 2009

Pies gotowany. Kolacja w Indonezji.

Do wioski byłem zaproszony na nocną ceremonię Saiso.
Jak to bywa u gościnnych Sumbańczyków przed imprezą podano kolacje.

Byłem przeziębiony i nie odczuwałem głodu. Jak się okazało wkrótce, z ryżem podano psa. Czarnego psa.

Czarnego psa jada się również w Tajlandii i innych krajach Azji Południowo - Wschodniej. Znajomi Tajowie z Północnej Tajlandii opowiadali mi kilkakrotnie historię o "psich ucztach".


- Psie mięso ?

- Tak. Ale zawsze z czarnego psa - wyjaśniono mi.
- Hm ??
- Ludzie wierzą, że czarny pies ma własciwości lecznicze - padło wyjaśnienie.

Na Sumbie też była uczta z mięsem czarnego psa.


Wszystkim dopisywały humory. A Daniel, mój przewodnik z Waingapu uśmiechał się podejrzliwie. Nie chciano mi zdradzić, ze mięso jest z psa.

Ama pałaszował psa jak największy przysmak. Mięso było jednak twarde i suche. Przekazałem swoją porcję Danielowi i wszyscy pomyśleli, ze się domyślilem.

Zabawa trwała dalej w najlepsze. Venny was a queen of the evening.
***
Direbus anjing.
Malam dengan teman-teman saya di pulau Sumba.
Daging anjing hitam disajikan dengan nasi untuk makan malam.
Itu sebuah pesta besar setelah makan malam.





Friday, December 25, 2009

Ile Chin w Tajlandii ?

Wiele spraw w Tajlandii jest dla mnie wciąz mało zrozumiałych. Zastanawiam się zawsze ile jest chińskich wpływów w Tajlandii. Nie mam na myśli chińskiej inwazji gospodarczej ostatnich lat, gdyż takowej tu nie ma. Ile milionów Tajów ma chińskich przodków ? 5 milionów ? 15 milionów ? 25 milionów ?

Wiele dzisiejszych postaci świata polityki, czy kultury ma chińskich przodków.

Dzisiaj nie będę się zajmować konkretnymi osobami, ale zabiorę Was na wycieczkę do jednej światynii.

Posąg bogini miłosierdzia Kuan Yin zwanej w Tajlandii Phra Mae Kuan Eim w światynii Wat Panan Choeng w Ayutthaya.

Bogowie chińskiego panteonu razem z posągami Buddy z fastyką.


Według legendy, chiński admirał Zheng He, który przybył do Ayutthaya w roku 1408 roku ufundował kilka posągów Buddy w Wat Panan Choeng. Już na początku XV wieku mieszkała w stolicy Syjamu znaczna kolonia chińskich kupców.

Król Ayutthaya poślubił jedną z chińskich księżniczek.

Chińscy Tajowie modlą się tu każdego dnia i cały kompleks świątynny jest utrzymany w nienagannym stanie.

Pamięć o słynnym admirale Zheng He jest wciąż żywa. W Syjamie nazywano go Sam Pao Kong.

Postacie chińskich kupców na obrusie w światynii Panan Choeng.

Mariaż obu kultur i religii trwa od wieków.
***
Zobacz jak Tajowie modlą się do wizerunku 19 metrowego Buddy w Panan Choeng. Sam admirał Zheng He wyłożył pieniądze na renowacje tego posągu swego czasu.