Dziś kupiłem obiad na wynos. Pierwsze dwa dania "halal" od Muzułmanów. Reszta od Buddystów z dodatkiem mięsnym : wieprzowym. W zasadzie to mam 3 obiady.
Z rynku w swojej dzielnicy przyniosłem do domu trzy torby jedzenia. Po całym dniu na mieście byłem głodny. Nie mogę się nadziwić, że dałem radę zrobić zdjęcia przed konsumpcją.
Pierwszy zestaw, czyli obiad dzisiejszy.
Sajgonki w cieście z mąki ryżowej. Cieniutkie ciasto rozprowadza się na bawełnianej serwetce i gotuje nad parą. Te "miękkie sajgonki" zwie się w Tajlandii
pak mor yuan, czyli wietnamskie.
Grilowany kurczak z sosem z orzeszków ziemnych zwany
sa te oraz ...
... sałatka z ogórkiem, cebulą i czerwonym chili.
Tot man to smażona ciasto rybne z chili.
Na deser czarny, slodki ryż
kaw man z
sang ka ya, czyli ciastem z jajka i kokosa. Deser zapakowany w liść bananowca.
Uśliniłam się.Ja taka głodna....w pracy siedzę.....oj.
ReplyDelete@Kasia !!!!
ReplyDeleteale ta nowa praca pochlonela Ciebie !!!
Fajnie, ze sie odezwalas ;-)
Tez bylem glodny....godzine temu.
Jakie fajne jedzenie! To jest niedoceniana strona podróżowania - nowe smaki, inne potrawy. I pomyśleć, że są takie nacje, które wszędzie chcą jeść to samo co w domu.
ReplyDelete@Zadora
ReplyDeletehehe...racja
Ludzie dziela sie na dwie kategorie:
1/ ci co chca uczyc sie cale zycie i poznawac rozne smaki,
2/ oraz ci co tkwia w swoim swiecie, nie lubia zmian i nauki
znam ludzi, ktorzy jedza cale zycie ziemniaki i kanapki dzien w dzien i nie znaja zadnego slowa w obcym jezyku....
Przypomniałeś mi...że wypadałoby coś ugotować na późny obiad :D.
ReplyDeleteNiefortunne połączenie umiłowania zmian z nauką. Ja np. nie lubię nowinek żywieniowych, ale wiedzę zdobywać i owszem :)
Ciekawe czy ich dzieci maja problemy z brzuchem:) najchetniej sprobowalabym deseru:)
ReplyDeleteRzeczywiscie robienie zdjecia tych pysznosci z pustym zoladkiem musialo wymagac nielada samodyscypliny :)
ReplyDeleteSzkoda, ze w Oksfordzie tajskie jedzenie sprowadza sie glownie tylko do curry i wszelakich noodles. Salatka czy takie ciastko ryzowe jest zupelnie niespotykane.
Smacznego!
Jeszcze dlugo bede odkrywal w Tajlandii nowe potrawy. Maja tu smykalke do gotowania ;-)
ReplyDeleteA jak się nazywają takie kluski parowe z różnym nadzieniem (głownie mięsnym)? Takie które w Tajlandii mozna kupić w 7/11, a w Kambodży na każdym kroku? - moje absolutne faworytki. :)
ReplyDeletewróciłam do domu bardzo głodna, ale muszę zadowolić się polskim żarciem ;) pysznie wygląda obiad z Twoich zdjęć !
ReplyDeleteNie no żarcie na wypasie :) mam nadzieję już niedługo zjeść, jak to mawiał jeden z moich ulubionych misiów "małe co nie co" z polecanej przez Ciebie kuchni :)
ReplyDeletejuż się bałam, ze cos tam na zielonym to jakies swierszcze zawiniete w nalesnik:)
ReplyDeleteuff:)
ale nie jestem glodna na szczescie:) po pora juz nie jest trawienna, niestety
wow, wyglada smakowicie. chetnie bym sprobowala. a deser owiniety lisciem bananowca wyglada dosc oryginalnie :-) smacznego :-)
ReplyDelete@Daria
ReplyDeletekluski na parze, o ktorych wspominasz nazywaja sie SALAPAŁ.
Faktycznie, sa bardzo smaczne i bywaja z roznym nadzieniem
Kupilem rowniez drozdzowki w cukierni, ale niestety nie byly tak dobre jak w Polsce.
ReplyDeletenad kopiowaniem "europejskiego jedzenia" musza jeszcze popracowac
To ja jestem z typu Atheny - kocham podróże, nowe zadania dla zwojów mózgowych, spróbować i owszem lubię, ale jak pizza to tylko hawajska ;)
ReplyDelete@halo Kroniki Egipskie
ReplyDeleteto jest co innego : to sa przyzwyczajenia smakosza ;-)
1/ jak placki ziemniaczane to zawsze ze smietana,
2/ jak kawa, to zawsze z mlekiem,
3/ jak bulka, to zawsze z maslem.
ale na litosc boga, po co te kanapki i ziemniaki codziennie przez cale zycie ?????
sa tysiace potraw na swiecie, hehe...
No to mnie pocieszyłeś ;)
ReplyDeletePs. Czy posty z jedzeniem cieszą się u Ciebie największą liczbą komentarzy? Może pora na zmianę profilu bloga ;)))
@Ania
ReplyDeletezdecydowanie w blogosferze dominuje kuchnia i moda.
Jesli skupisz sie tylko na tych tematach, to dojdziesz do kilku tysiecy czytelnikow w rok czasu.
Upps ... To nie będę miała tylu czytelników :(
ReplyDeleteModa w Egipcie, w przeciwieństwie do Polski, jest ponadczasowa - mogę nosić rzeczy sprzed kilku lat i nikt nie zauważy, że to nie jest trendy ;)
Zadroszczę takiego wyboru "ulicznego jedzenia"!
@Ania,
ReplyDeletebedziesz miala wielu czytelnikow piszac systematycznie :)
nie jest to jednak rok czasu, a powiedzmy 3 - 4 lata pisania w blogosferze.
******************************************
Tak, bardzo mie sie podoba, ze jedzenie mozna kupic na ulicy.
Pogoda sprzyja, wiec po co chowac sie po sklepach i budach.
Dzieki temu jedzenie jest bardzo tanie i jest duzy wybor i konkurencja.
Kapitalizm w swojej czystej, pieknej formie : KLIENT NASZ PAN.
Myślisz, że za 4 lata ktoś będzie nas jeszcze czytał ;)
ReplyDeletePS. ... i nie przesadzaj z ilością nowych postów, bo nie nadążam z czytaniem ;)))
@Ania
ReplyDeleteza 4 lata to juz nikt przy zdrowym zmyslach nie bedzie czytal papierowych gazet.
Generalnie to blogi jak ten sie oglada, a nie czyta.
Czekam na blogi w D3 z wyborem muzyki i zapacahmi z ulicy. Wszystko przed nami. Internet rulez !!!