Procesja z flagami i parasolami w drodze do świątynii Ulun Danu Beratan.
Moje przeczucie nie zawiodlo mnie. Podziwiajac malownicze brzegi jeziora Beratan, uslyszalem muzyke. Za chwile z bananowego gaju wylonila sie na drodze barwna procesja religijna.
Mlodzi i starzy maszerowali w odswietnych strojach.
Kobiety niosly obligatoryjne tacki z pozywieniem.
Kilka z nich mialo piekne parasole na dlugich drzewcach.
Za nimi kroczyla orkiestra.
Sekcja perkusyjna byla bardzo rozbudowana.
Talerze dawaly popalic po uszach.
Najwieksze gongi musialy wazyc 30 kilo, a moze i wiecej ?
Pochod zamykali "cywile". Cala grupa kierowala sie do swiatynii. Ruszylem za nimi ;)
Kochają procesje. Ostatnio oglądałam program na NG o pogrzebach w Indonezji. Potwierdzili to co pisałeś.Nie kłamiesz, faktycznie tam jesteś. ;-)
ReplyDeleteWygląda jakby dzień w dzień na procesje chodzili... to się nazywa pobożność wow ;)
ReplyDeleteSwiat duchow i spiritow zdominowal im zycie ;)
ReplyDeleteI dobrze, nikt nie wyje 5 razy dziennie z wiezy jak na Jawie.
Upsss... za szybko piszesz! O mały włos bym przeoczyła procesję ;)
ReplyDeletePięknie!
PS. Nie lubisz nawoływania muezinów? Ja to uwielbiam, ale na szczęście mamy daleko do najbliższego meczetu i głośniki nie dają nam po uszach ;)
@Ania
ReplyDeleteNie lubie halasu :) szczegolnie wczesnie rano.
Czy w Polsce elektryczne dzwony koscielne, czy w krajach muzulmanskich wycie z minaretow.
"Religijni" nie zwracaja uwagi na pozostalych ludzi. Wole przedstawicieli bardziej kulturalnych wyznan.
Owszem, niektorzy muezini pieknie nawoluja i jest przyjemnie posluchac ...czasami.
W Chiang Mai na Polnocy Tajlandii mieszkalem 3 lata przy meczecie. Mam dosc !!
Preferuje cisze i szum przyrody :))
Gdybyś był kiedyś w Kairze (szczególnie na początku Ramadanu, bo wtedy o zmierzchu jest pusto, a wszyscy w domach przygotowują się do "wielkiego obżarstwa") to polecam zachód słońca w Al Azhar Parku. Nie dość, że patrzysz z góry na niemal cały islamski Kair i dziesiątki, czy setki minaretów, to słyszysz nawołowania muezinów. Dla mnie jest to właśnie esensja Kairu ... Pięknie! Tego właśnie będzie mi kiedyś brakowało ... Na szczęście w pobliżu naszego domu jest tylko kościół katolicki i synagoga (!), tak więc nie mam przyjemności 5 razy dziennie wysłuchiwania rozrywających ciszę nawoływań z głośników ;)
ReplyDelete