Thursday, October 1, 2009

Blog nowela pt. Ubud - Lovina cz. 3 Akcja na Wyspie Bali.

Procesja z flagami i parasolami w drodze do świątynii Ulun Danu Beratan.

Moje przeczucie nie zawiodlo mnie. Podziwiajac malownicze brzegi jeziora Beratan, uslyszalem muzyke. Za chwile z bananowego gaju wylonila sie na drodze barwna procesja religijna.

Mlodzi i starzy maszerowali w odswietnych strojach.

Kobiety niosly obligatoryjne tacki z pozywieniem.

Kilka z nich mialo piekne parasole na dlugich drzewcach.

Za nimi kroczyla orkiestra.

Sekcja perkusyjna byla bardzo rozbudowana.

Talerze dawaly popalic po uszach.


Najwieksze gongi musialy wazyc 30 kilo, a moze i wiecej ?

Pochod zamykali "cywile". Cala grupa kierowala sie do swiatynii. Ruszylem za nimi ;)

6 comments:

  1. Kochają procesje. Ostatnio oglądałam program na NG o pogrzebach w Indonezji. Potwierdzili to co pisałeś.Nie kłamiesz, faktycznie tam jesteś. ;-)

    ReplyDelete
  2. Wygląda jakby dzień w dzień na procesje chodzili... to się nazywa pobożność wow ;)

    ReplyDelete
  3. Swiat duchow i spiritow zdominowal im zycie ;)

    I dobrze, nikt nie wyje 5 razy dziennie z wiezy jak na Jawie.

    ReplyDelete
  4. Upsss... za szybko piszesz! O mały włos bym przeoczyła procesję ;)
    Pięknie!

    PS. Nie lubisz nawoływania muezinów? Ja to uwielbiam, ale na szczęście mamy daleko do najbliższego meczetu i głośniki nie dają nam po uszach ;)

    ReplyDelete
  5. @Ania

    Nie lubie halasu :) szczegolnie wczesnie rano.

    Czy w Polsce elektryczne dzwony koscielne, czy w krajach muzulmanskich wycie z minaretow.

    "Religijni" nie zwracaja uwagi na pozostalych ludzi. Wole przedstawicieli bardziej kulturalnych wyznan.

    Owszem, niektorzy muezini pieknie nawoluja i jest przyjemnie posluchac ...czasami.

    W Chiang Mai na Polnocy Tajlandii mieszkalem 3 lata przy meczecie. Mam dosc !!

    Preferuje cisze i szum przyrody :))

    ReplyDelete
  6. Gdybyś był kiedyś w Kairze (szczególnie na początku Ramadanu, bo wtedy o zmierzchu jest pusto, a wszyscy w domach przygotowują się do "wielkiego obżarstwa") to polecam zachód słońca w Al Azhar Parku. Nie dość, że patrzysz z góry na niemal cały islamski Kair i dziesiątki, czy setki minaretów, to słyszysz nawołowania muezinów. Dla mnie jest to właśnie esensja Kairu ... Pięknie! Tego właśnie będzie mi kiedyś brakowało ... Na szczęście w pobliżu naszego domu jest tylko kościół katolicki i synagoga (!), tak więc nie mam przyjemności 5 razy dziennie wysłuchiwania rozrywających ciszę nawoływań z głośników ;)

    ReplyDelete