Gdy umrze ktoś znaczny zaczyna się wielka ceremonia na wyspie Sumba.
Rodzina zmarłego, kuzynii, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, wszyscy ludzie składają się na ofiarę.
Koń jest drogim zwierzęciem ofiarnym podnoszącym prestiz zmarłego i całej ceremonii pogrzebowej.
Sumbańczycy przyprowadzają na miejsce pogrzebu zwierzęta domowe, które będą wędrować ze zmarłym do świata duchów.
Rzeźnie zwierząt poprzedzająca pochówek zmarłego wywodzi się z okresu Neolitu i do dziś przetrwała na Sumbie.
Zwierzęta są udekorowane kolorowymi wstęgami i kłosami.
Gdy przybyłem na pogrzeb, w ogrodzie na tyłach domu, czekało juz na śmierć wiele zwierząt.
Ten dorodny byk był podarunkiem amerykańskiej rodziny mieszkającej na Sumbie, nad oceanem.
W południe robiło się coraz tłoczniej wokół domu zmarłego. Goście mieli przybywać jeszcze przez kilka godzin.
Co potem z tymi zwierzakami? Gniją czy może jednak są spożytkowane kulinarnie?
ReplyDeleteBiedne zwierzaki :(
ReplyDeleteSmutne ... Mam nadzieję, że przynajmniej nie marnują mięsa. Swoją drogą to straszna rozrzutność, bo nie wyglądają na bardzo bogatych. Czy może się mylę?
ReplyDeleteszkoda mi tych zwierzat. ciezko bedzie sie tym ludziom wyrwac z tej wyspy w nastepnych wcieleniach. beda sie ponownie odradzali jako zwierzeta, beda prowadzeni na rzez, a potem znowu beda prowadzili, az ktos bedzie mial wiecej wspolczucia niz grzyb w lesie.
ReplyDeleteZ pewnością bardziej kłopotliwe w wykonaniu niż przyniesienie znicza na grób albo poczta kwiatowa.
ReplyDeleteTo ma długa tradycję, nie nam to oceniać.
A starożytnym wojownikom, faraonom co robili? nie tylko zwierzęta, ale i żony i służbę składali do życia po drugiej stronie tęczy.
Kogo kraj, tego zwyczaje.
Dla mnie zabijanie kogokolwiek/czegokolwiek żywego by podążyło za kimś kto sobie umarł i już nic nie czuje - jest zwykłym barbarzyństwem :(. Bezsensowna rzeź zwierzaków...
ReplyDeleteszkoda zwierzaczków
ReplyDeletebidulki muszą odejść z tego świata przez czyjąś śmierć;-(
ech! ...
ale co kraj to obyczaj
pozdrawiam milutko z zasypanego śniegiem Koszalina
A ja podziwiam tych ludzi. Oddają pewnie to, co mają najlepszego, by uczcić śmierć kogoś bliskiego i ważnego. Chociaż sama pewnie bym tak nie zrobiła, to jednak jestem pod wrażeniem przede wszystkim tego, że tradycja ta trwa niezmieniona od tylu wieków... My tak niestety już nie potrafimy
ReplyDeleteAbstrachując od smutnego losu zwierząt to jest fantastyczne, że taka kultura = religia "Marapu" przetrwała do dzisiaj.
ReplyDeleteP.S.
POLSKA JEST WIELKIM PRODUCENTEM KONNI NA UBÓJ