Saturday, January 2, 2010

Rodzina znachora. Wyspa Sumba.

Ofiarna kura najbardziej smakowała dzieciom. Dorośli żuli mój betel lub palili papierosy, które przywiozlem z Waikabubak. Mój przewodnik miał opory w jedzeniu kurczaka. Jako chrześcijanin pamietał przestrogę swojego ojca, aby nie brać udziału w obrzędach Marapu i nie uznawać innych bogów.

Wnuczka znachora.

Moja obecność w wiosce została zaakceptowana. Znachor Memebili zaprosił mnie na najważniejszy festiwal Pasola.

Rozejrzałem się po okolicy i poznałem kolejnych mieszkańców wioski.


Żona znachora...


...siedziała na werandzie sąsiedniego domu.


Syn znachora, który miał kiedyś stać się głównym kapłanem Marapu był najweselszym Sumbańczykiem jakiego spotkałem.


W dalszej kolejności kuzyni, bratankowie i wnuki.


Zresztą trudno było dociec, kto jest wnukiem Znachora, a kto nie ;-) Gromadka dzieci bawiła się z prosiakami pod chatami.

Młodzi mezczyzni pracowali przy budowie nowego domu.

Przesympatyczni ludzie i ciekawa okolica.
Po spacerze po wiosce pojechałem zobaczyć pobliską plaze nad Oceanem Indyjskim.

No comments:

Post a Comment