Tuesday, January 19, 2010

Obiad w Tajlandii. Słodko, kwaśno, pikantnie.

Dziś kupiłem obiad na wynos. Pierwsze dwa dania "halal" od Muzułmanów. Reszta od Buddystów z dodatkiem mięsnym : wieprzowym. W zasadzie to mam 3 obiady.

Z rynku w swojej dzielnicy przyniosłem do domu trzy torby jedzenia. Po całym dniu na mieście byłem głodny. Nie mogę się nadziwić, że dałem radę zrobić zdjęcia przed konsumpcją.

Pierwszy zestaw, czyli obiad dzisiejszy.

Sajgonki w cieście z mąki ryżowej. Cieniutkie ciasto rozprowadza się na bawełnianej serwetce i gotuje nad parą. Te "miękkie sajgonki" zwie się w Tajlandii pak mor yuan, czyli wietnamskie.


Grilowany kurczak z sosem z orzeszków ziemnych zwany sa te oraz ...


... sałatka z ogórkiem, cebulą i czerwonym chili.

Tot man to smażona ciasto rybne z chili.

Na deser czarny, slodki ryż kaw man z sang ka ya, czyli ciastem z jajka i kokosa. Deser zapakowany w liść bananowca.





23 comments:

  1. Uśliniłam się.Ja taka głodna....w pracy siedzę.....oj.

    ReplyDelete
  2. @Kasia !!!!

    ale ta nowa praca pochlonela Ciebie !!!

    Fajnie, ze sie odezwalas ;-)

    Tez bylem glodny....godzine temu.

    ReplyDelete
  3. Jakie fajne jedzenie! To jest niedoceniana strona podróżowania - nowe smaki, inne potrawy. I pomyśleć, że są takie nacje, które wszędzie chcą jeść to samo co w domu.

    ReplyDelete
  4. @Zadora

    hehe...racja

    Ludzie dziela sie na dwie kategorie:

    1/ ci co chca uczyc sie cale zycie i poznawac rozne smaki,

    2/ oraz ci co tkwia w swoim swiecie, nie lubia zmian i nauki

    znam ludzi, ktorzy jedza cale zycie ziemniaki i kanapki dzien w dzien i nie znaja zadnego slowa w obcym jezyku....

    ReplyDelete
  5. Przypomniałeś mi...że wypadałoby coś ugotować na późny obiad :D.
    Niefortunne połączenie umiłowania zmian z nauką. Ja np. nie lubię nowinek żywieniowych, ale wiedzę zdobywać i owszem :)

    ReplyDelete
  6. Ciekawe czy ich dzieci maja problemy z brzuchem:) najchetniej sprobowalabym deseru:)

    ReplyDelete
  7. Rzeczywiscie robienie zdjecia tych pysznosci z pustym zoladkiem musialo wymagac nielada samodyscypliny :)

    Szkoda, ze w Oksfordzie tajskie jedzenie sprowadza sie glownie tylko do curry i wszelakich noodles. Salatka czy takie ciastko ryzowe jest zupelnie niespotykane.

    Smacznego!

    ReplyDelete
  8. Jeszcze dlugo bede odkrywal w Tajlandii nowe potrawy. Maja tu smykalke do gotowania ;-)

    ReplyDelete
  9. A jak się nazywają takie kluski parowe z różnym nadzieniem (głownie mięsnym)? Takie które w Tajlandii mozna kupić w 7/11, a w Kambodży na każdym kroku? - moje absolutne faworytki. :)

    ReplyDelete
  10. wróciłam do domu bardzo głodna, ale muszę zadowolić się polskim żarciem ;) pysznie wygląda obiad z Twoich zdjęć !

    ReplyDelete
  11. Nie no żarcie na wypasie :) mam nadzieję już niedługo zjeść, jak to mawiał jeden z moich ulubionych misiów "małe co nie co" z polecanej przez Ciebie kuchni :)

    ReplyDelete
  12. już się bałam, ze cos tam na zielonym to jakies swierszcze zawiniete w nalesnik:)

    uff:)

    ale nie jestem glodna na szczescie:) po pora juz nie jest trawienna, niestety

    ReplyDelete
  13. wow, wyglada smakowicie. chetnie bym sprobowala. a deser owiniety lisciem bananowca wyglada dosc oryginalnie :-) smacznego :-)

    ReplyDelete
  14. @Daria

    kluski na parze, o ktorych wspominasz nazywaja sie SALAPAŁ.

    Faktycznie, sa bardzo smaczne i bywaja z roznym nadzieniem

    ReplyDelete
  15. Kupilem rowniez drozdzowki w cukierni, ale niestety nie byly tak dobre jak w Polsce.

    nad kopiowaniem "europejskiego jedzenia" musza jeszcze popracowac

    ReplyDelete
  16. To ja jestem z typu Atheny - kocham podróże, nowe zadania dla zwojów mózgowych, spróbować i owszem lubię, ale jak pizza to tylko hawajska ;)

    ReplyDelete
  17. @halo Kroniki Egipskie

    to jest co innego : to sa przyzwyczajenia smakosza ;-)

    1/ jak placki ziemniaczane to zawsze ze smietana,

    2/ jak kawa, to zawsze z mlekiem,

    3/ jak bulka, to zawsze z maslem.

    ale na litosc boga, po co te kanapki i ziemniaki codziennie przez cale zycie ?????

    sa tysiace potraw na swiecie, hehe...

    ReplyDelete
  18. No to mnie pocieszyłeś ;)

    Ps. Czy posty z jedzeniem cieszą się u Ciebie największą liczbą komentarzy? Może pora na zmianę profilu bloga ;)))

    ReplyDelete
  19. @Ania

    zdecydowanie w blogosferze dominuje kuchnia i moda.

    Jesli skupisz sie tylko na tych tematach, to dojdziesz do kilku tysiecy czytelnikow w rok czasu.

    ReplyDelete
  20. Upps ... To nie będę miała tylu czytelników :(

    Moda w Egipcie, w przeciwieństwie do Polski, jest ponadczasowa - mogę nosić rzeczy sprzed kilku lat i nikt nie zauważy, że to nie jest trendy ;)

    Zadroszczę takiego wyboru "ulicznego jedzenia"!

    ReplyDelete
  21. @Ania,

    bedziesz miala wielu czytelnikow piszac systematycznie :)

    nie jest to jednak rok czasu, a powiedzmy 3 - 4 lata pisania w blogosferze.

    ******************************************

    Tak, bardzo mie sie podoba, ze jedzenie mozna kupic na ulicy.

    Pogoda sprzyja, wiec po co chowac sie po sklepach i budach.

    Dzieki temu jedzenie jest bardzo tanie i jest duzy wybor i konkurencja.
    Kapitalizm w swojej czystej, pieknej formie : KLIENT NASZ PAN.

    ReplyDelete
  22. Myślisz, że za 4 lata ktoś będzie nas jeszcze czytał ;)

    PS. ... i nie przesadzaj z ilością nowych postów, bo nie nadążam z czytaniem ;)))

    ReplyDelete
  23. @Ania

    za 4 lata to juz nikt przy zdrowym zmyslach nie bedzie czytal papierowych gazet.

    Generalnie to blogi jak ten sie oglada, a nie czyta.

    Czekam na blogi w D3 z wyborem muzyki i zapacahmi z ulicy. Wszystko przed nami. Internet rulez !!!

    ReplyDelete