Ludzie osiedlający się tutaj przed wiekami musieli mieć coś z głową, wybierając tak „suchą wyspę”. Mieli w sobie coś z masochistów, tak jak plemiona germańskie zasiedlające kiedyś niegościnną Skandynawię.
Najbliższe okolice Waingapu mają dużo gruntowej wody i teren wokół miasteczka jest zielony przez cały rok. Całoroczna rzeka ułatwia prowadzenie poletek ryżowych. To właśnie tutaj koloniści Holenderscy utworzyli centrum administarcyjne wyspy. Wybrałem się na przejażdzką wzłuż wybrzeżą, asfaltową szosą. Pusta droga zachęcała do rozwijania dużej prędkości na motorze. Pozostałem jednak czujny i rozważny :-) Na drogę mogła wtargnąć w każdej chwili czarna świnia lub koń. Falujące od upału powietrze nad szosą maskowało dziury i ubytki w asfalcie.
Ludzi było nie wielu. W południe zacząłem mijać kolumny dziecii wracających ze szkoły. Niektóre z nich maszerowały boso. Ich stopy musiały być odporne na wysokie temperatury jak u Hinduskich magików.
W jednej z przydrożnych wiosek dojrzałem kolorowy grobowiec z betonu.
Rodzina ufundowała zmarłemu efektowny pomnik. Nieboszczyk, który musiał być ważną postacią dosiadał rumaka i dziarsko spoglądał przed siebie z wysokości wierzchowca.
Grobowce i konie należą od wieków do krajobrazu Sumby i tworzą podwaliny lokalnej kultury i tradycji. Nagrobkowy wizerunek Nagi przypominający bardziej smoka pochodził z uniwersalnej tradycji całej Azji Południowo-Wschodniej.
a tak ładnie wyglada na zdjęciach. musi byc ciekawy ten kraj, mimo temperatury!
ReplyDeleteTribu, może ona przed wiekami nie byla taka sucha?
ReplyDeleteWschodnia Sumba jest bardzo sucha, za to zachodnia czesc wyspy jest pieknie zielona. Mieszka tam 75% miszkancow Sumby.
ReplyDelete