Miejscowi biznesmeni rozłożyli swoje kramy ze skarbami przy wejściu do hotelu i okupywali je przez całe 48 godzin. Musiałem być jedynym świeżo przybyłem Białasem, bo trudno nazwać Chińczyków z Tajwanu zajmujących 4 pokoje hotelowe Białasami, tym bardziej miłośnikami rękodzieła.
Nie powiem, podpuszczałem właścicieli staroci i rękodzieła. Rozpoczęłem swoją ulubioną zabawę handlową – na przeczekanie i wymiękczenie cen. W Waingapu mało kto włada choć troche językiem angielskim, więc miałem dodatkowy ubaw podczas rozmów handlowych. Tak więć kamień był tu stoov, a miedz wymawiano bros. Wiele tych wyrazów miało holenderski nalot, ale jeden sprzedawca, który najdłużej trzymał wysokie ceny, oferował mi „speciale” , czyli w domyśle najlepsze ceny, które rosły co kilka godzin zamiast spadać. Musiałem w końcu przejść na język bahasa indonesia przy wymianie liczebników. Doszedłem do wniosku, że handlowcy mają tendencję do podawania wszystkich cen zatrzynając od „ten”, bez różnicy, czy miało to być 100 000 rupii, 200 000 rupii, czy jeden milion rupii.
Wartościowe były korale z Borneo i Jawy.
Kamienni wartownicy - Katoda Watu byli jak najbardziej antyczni.
Największym skarbem Sumby, są wyrabiane ręcznie koce bawełniane zwane ikat.
Można je znalezć w ekskluzywnych sklepach na Bali i w Dzakarcie.
Można je znalezć w ekskluzywnych sklepach na Bali i w Dzakarcie.
wow:) dywaniki super! ale najbardziej podobaja mi sie kamienni wartownicy:)
ReplyDeleteRzeczywiście przepiękne te koce podziwiam osoby, które ręcznie je wykonują. Wygląda na bardzo precyzyjną robotę wymagającą ogromnej cierpliwości.
ReplyDeleteTak, wyroby maja tam z najwyzszej polki.
ReplyDeleteJak wroce do domu , to napisze post o calym procesie tworzenia ikatow.
A mnie sie najbardziej podobaja te naszyjniki, koce fajne, ale ja sroka jestem:))
ReplyDelete