Stolowalem sie w Lopburi w knajpach i gar - kuchniach, wiec nie robilem zakupow na rynku. Miejscowi handlarze mieli typowa malomiasteczkowa urode. Idealne miejsce na obserwacje lokalnych twarzy.
Jest to zreszta typowy rynek warzywno-owocowo-rybny, a nie targi zywnosciowe, jakich jest pelno w Tajlandii. W Lopburi ryneczek mial swoj urok, wcisniety w uliczki pomiedzy palacem krolewskim z XVII wieku, a swiatynia z XIX wieku. Brakowalo na nim tylko mnichow w pomaranczowych szatach i chlopow w sarongach.
Nie brakowalo lemonek. 10 sztuk za 10 baht. ( tanio )
Kilogram mojej ulubionej ryby slodkowodnej 70 baht. ( drogo )
Slodycze i syropy wystepowaly w obfitosci. Nie pijam takiego ustrojstwa.
Krewetki po 130 baht za kilogram. ( umiarkowana cena )
kurna, nie lubie krewetek a najtansze:)
ReplyDelete@Beata
ReplyDeleteUwielbiam krewetki, ale swieza. W Polsce sa takie nieosiagalne.