Monday, December 7, 2009

Uśmiech i kurz w Waingapu. Sumba. Indonezja

Przeczytałem gdzieś, że Waingapu jest zakurzonym , sympatycznym miastem. Owszem, jest zakurzonym jak wszystkie miasta w Indonezji, ale sympatycznym ? Może tu chodzi o mieszkańców tej pipidówki przypominającej mi swoją zabudową podobne dziury w Czarnej Afryce ?


Na pewno Indonezyjczycy są miłymi ludzmi w obejściu. Może nie mają zupelnie zmysłu organizacyjnego i są chaotyczni, ale za to często się uśmiechają. W podróży, kiedy spotyka się codziennie wiele osób, takie sympatyczne podejście do obcych ułatwia życie. Za to lubię Indonezję. ( nie pamiętam, żeby ktoś uśmiechał się do mnie w Wietnamie )

Prawdę mówiąć Waingapu jest paskudne. Oprócz wszędobylskiego kurzu, upału sięgającego 35 stopni , braku internetu ( tylko słabe łącze z siecią poprzez komórkę ) jest tu kilka rozpadających się chałup i blaszaków pomalowanych z fantazją w wesołe kolory.

W sklepach nie wiele można dostać.

Może ktoś lubi suszone rybki ? W Waingapu jest ich pełno.


Problem ze stołowaniem rozwiązała jadłodalnia nazywająca się „Mr. Cafe”. Było to jedyne miejsce, gdzie dało się smacznie zjeść w czystym obejściu.


Oprócz soku z mango ( kleista zawiesina ) do moich ulubionych potraw należął smażony makaron z kurczakiem, czyli nieśmiertelny mie goreng ayam.

Po zapoznaniu się z tutejszymi klimatami postanowiłem spenetrować trochę okolicę. Chris z Elvina, gdzie mieszkałem przyprowadził mi motocykl. Chciałem zobaczyć, czy faktycznie Wschodnia Sumba jest taka sucha i niegościnna klimatycznie.






1 comment: