Wednesday, December 2, 2009

Statek na wyspę Sumba. Indonezja

Do portu w mieście Ende na wyspie Flores zajechałem wieczorem.
W listopadzie nie kursował żaden prom między wyspami Flores i Sumba. Statki państwowego armatora Pelni stanowiły jedyną alternatywę dla dalszej podrózy morskiej po archipelagu.



Po zapadnieciu zmroku coraz większy tlum oczekiwał na statek, który płynął z wyspy Timor i w drodze na Jawe zawijał do portów kilku wysp.


Syrena i silne światla reflektorów oznajmiły przybycie "Awu" do portu. Cumowanie do nadbrzeża i wysiadka pasazerów objuczonych w kartony z wszelkimi dostępnymi tu towarami zajeła godzinę czasu. Potem tłum nowych pasazerów wypełnił szczelnie molo.

Czlonkowie załogi wskazywali ostatnie puste przestrzenie na statku.


Pochód kolejnych ludzi po trapie trwał nadal.
Jeśli ktoś spyta się mnie, co robi na codzień 250 milionów Indonezyjczyków, to odpowiem, ze połowa z nich jest w nieustającej podrózy ;-)

Była już prawie 21 godzina kiedy znalazłem się na środkowym pokładzie statku. Szybko znalazłem miejsce na swoje bagaże i rozłożyłem śpiwór na podłodze. Statek ruszył cicho i łagodnie tnąc fale morskie. Zacząłem lustrować sąsiadów na pokładzie.

Większość podróznych była Muzułmanami mieszkającymi na sąsiednich wyspach tego olbrzymiego archipelagu indonezyjskiego.


Mój bilet został sprawdzony.

Zrobiłem ostatnie zdjęcie ze swojego stanowiska przy śpiworze i zapadłem w sen.








2 comments:

  1. Po przebudzeniu, mam nadzieję, wszystkie bagaże były kompletne? :D

    ReplyDelete
  2. Tribu, coraz bardziej Ci zazdroszcze...wiem, co powiesz...ze kup bilet i takie tam:) ale mnie zostaje tylko zazdroscic:)

    ReplyDelete