Tuesday, December 29, 2009

Kurczak na ofiarę. Indonezja

Zachodnia Sumba. Tutaj religia Marapu jest wciąż żywa.

Razem z Danielem mieszkamy w Waikabubak, głównym miasteczku Zachodniej Sumby. Pewnego poranka udajemy się na miejscowy rynek. Targowiska w Indonezji wyglądają jak w Afryce: kurz, gwar i upał atakują wszystkie moje receptory ze zdwojona siłą. W Waikabubak na targu są warzywa, owoce i żywe zwierzęta.

Potrzebujemy kurczaka na ofiarę. Jedziemy z wizytą do znachora. Głupio tak iść w gościny z pustymi rękami.

Daniel w hełmie motocyklowym rozpoczyna negocjacje handlowe pod pomarańczową plandeką.

Pod plandeką jest jeszcze upalniej niz na zewnątrz, w samym słońcu.

Starszy męzczyzna oferuje kilka kur.

Daniel obawia się o stan zwierząt. Wygladają kiepsko, a przecież musimy dojechać do wioski znachora z żywym ptakiem.

Jest ! Mamy kurę !!!
Płacimy 40,000 rupii, czyli 12 zlotych.

Daniel wiąże fachowo nasz nabytek.


Jeszcze kupujemy betel, który jest nieodzownym podarunkiem w tych stronach.
Kiedyś ludzie w całej Azji Południowo-Wschodniej żuli tą używkę.
Wraz z postępem cywilizacyjnym betel tracił swój urok. Młodzi ludzie w Denpasar na wyspie Bali nie chcieli żuć betelu już w latach 30-tych XX wieku. Obawiali się o zęby, które z czasem czernieją.

Na Sumbie nikt się nie przejmuje zębami. Betel jest modny i porządany, szczególnie w tradycyjnych wsiach.

Do wioski mamy 30 kilometrów. Za linią wzgórz na horyzoncie mieszka znachor, którego chcę bardzo poznać.

Droga jest wygodna: asfaltowa.
Tylko ostatnie dwa kilometry do wioski prowadzą ścieżką leśną wzdłuż zbocza.

7 comments:

  1. Nie ma się co dziwić że kiepsko te kury wyglądają jeśli pod tą plandeką taki upał...

    ReplyDelete
  2. Thanks for visiting my blog Mosaicos do Sul. It's amazing to see people from all over the world stopping by and leaving comments. I love it! Your blog is sensacional, I love the pictures and it's a pity I can't understand the words. I'll keep visiting and maybe we can share some travel tips in the future.

    Cheers,

    Claudia

    ReplyDelete
  3. Oj, tribu, jestes prawie jak moj tata, on az do Peru pojechal "pogadac" z szamanami...
    wrocil i teraz sam sie szamani:)

    ReplyDelete
  4. @Athena

    W Indonezji zwierzeta sa traktowane jak przedmioty.

    @Claudia

    Eu segui-lo.
    Tenho algumas histórias em português no meu blog.

    Beijos :-)

    @Beata

    UWIELBIAM SZAMANOW !!!!!

    ReplyDelete
  5. Szkoda kury.
    Dziekuje za mily komentarz. Zapisuje sie na obseratorow Twojego bloga.
    Pozdrawiamy

    ReplyDelete
  6. Moze i kurczak troche sie pomeczyl na koniec ale cale zycie mial weselsze niz niejeden EU-ropejski ;)
    Usciski z osniezonej Warszawy

    ReplyDelete
  7. @Jurcio

    alez kurczaki EU sa karmione syfem i jak urosna za bardzo to lamia im sie nogi.

    ReplyDelete