Ja stary bywalec laotańskich bezdroży zmieniam zainteresowania na salony i czerpie drobne radości ze szlaków kulinarnych.
Świątynie, Vang Viengi, wodospady, wycieczki na Mekongu to histoire ancienne.
Przywiozłem sobie nową nalewkę z węża. Tym razem o podwójnej mocy. Swojego ekstratu w alkoholu udziela kobra i skorpion !
Można wznieść toast : Nie żyje 200 lat !!
Kawa Laotańska w kilku wariacjach. Wybrałem najdroższą arabikę ( 38 tysięcy kipów = 300 gram ). Recenzję napiszę, jak zaparzę piewrwszy kubek.
Szlak kulinarny w stolicy Laosu staje się coraz bardziej ciekawy, gdyż fala młodych Europejczyków otwiera tu nowe knajpy.
Francuski właściciel w "Vie Vie" na rue Nokeokoummane zaraz przy głównym bulwarze Fa Ngum serwuje smaczne europejskie i azjatyckie potrawy.
Największą radość sprawił mi tam Merlot z terenu Bordeaux serwowany na kieliszki po 20 tysięcy kipów ( 8 złotych ).
Żeby ktoś nie pomyślał, że jest to opis wycieczki do Paryża,napiszę czego nie spróbowałem w stolicy Laosu.
Nie mogłem się zdecydować czy wybrać egamocegong z głowami węży, czy kociołek kurzych łapek.
Może następnym razem ?
W każdym razie lista restauracji w Vientiane na TripAdvisor jest znacznie przestarzała.
Hmmmm, ta nalewka z węża wygląda trochę przerażająco. To naprawdę da się pić?
ReplyDelete@fidrygauka
ReplyDeleteWszystko da się pić ;)Ludzie preferują różne eliksyry życia, haha...
Już nawet nie chodzi mi o smak, ale czy nie jest to ... 'eliksyr' śmierci :))
ReplyDeleteToż taka nalewka to samo zdrowie. Siły vitalne (nie śmiertelne) i takie tam ...
ReplyDeleteno właśnie... siły witalne :)
ReplyDeleteJad tych sympatycznych zwierzaków jest zneutralizowany w nalewce.
Laotański alkohol jest zdrowszy niż czeska wódka.
To to muszę zdegustowac bo nigdy nie miałem okazji hehe. Laotańska gorzałka no.. no..
ReplyDeletei zagryzać tajskimi świerszczami...
ReplyDeleteTak, tak, świerszczami ....:)Jak iśc to na całość ...
ReplyDeleteU nas też kiedyś była żmijówka. Z autochtonicznymi wężami w środku. Jedna nie jestem przekonana do takiej nalewki :-)
ReplyDelete@Kasia
ReplyDeleteWłaśnie wiara czyni cuda. Jak nie jesteś przekonana do wężówki to klops, nie pomoże w niczym.
To jak z religijnymi ludźmi, którzy robią pielgrzymi i lepiej się zaczynają czuć u celu, bo działa samosugestia.