Thursday, September 2, 2021

Raport z pola - temperatura i wilgotność w normie.

Pora deszczowa powoli dobiega końca. Spędzam więcej czasu na polu i finiszuje z sadzeniem drzew. Delektuje się ciszą przerywaną ptasimi chórami.


Systematyczne opady atmosferyczne czyszczą powietrze i ostatnio widoczność przekraczała 16 km.


Powoli praca na ugorze przynosi oczekiwane rezultaty. Po wieloletniej mono kulturze kukurydzianej pierwsze drzewa ciągną wodę gruntową i zatrzymują deszczówkę na dłuższy okres.


Na wzgórzu przetrwało kilka krzewów ozdobnych, i doczekałem się pierwszych 


bananów. W ogrodzie w Chiang Mai, gdzie woda gruntowa była już dwa metry pod ziemią, bananowce zaczynały owocować po 10 miesiącach. Tutaj na wzgórzach mija już 15 miesięcy, przy takich samych opadach rocznych - 1,5 metra. Cykl wegetacyjny trwa zdecydowanie dłużej w przypadku bananów, a na świeżą papaje z własnego ogrodu czekam już ponad rok !


W zimnej strefie Euro zbliża się szare sześć miesięcy Mordoru. Przygotowuje z kolegą z Singapuru cykl
o Azji Płd Wschodniej na kanał YT. Będę nadawał z terenu oraz z wiejskiego studia w chacie 😀 Mam nadzieję, że trochę osób zainspirujemy swoim ględzeniem...hahahaha....


 

Tuesday, August 17, 2021

Powstaje żywa ściana, zielony mur

Od północnej strony ranczo dochodzi do ziemi naszego najbliższego sąsiada. Jest to gość typu homonid, który nadal uprawia kukurydzę i zatruwa glebę bardzo szkodliwą trucizną.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile Tajów wieśniaków umiera na raka co roku trując się na własne życzenie.
Ale taki jest los. Kłania się Darwinizm w czystej postaci, idioci wymierają szybciej.


Miedzą w tym przypadku jest okresowy strumień pojawiający sie po gwałtownych tropikalnych burzach. Perfekcyjne miejsce dla bananowców i bambusów.
Obsadzam ten pas ziemi tymi roślinami, które w ciągu trzech lat rozrosną się do rozmiarów ściany zatrzymującej szkodliwe substancje homonida.


Dzisiaj posadziłem trzy bananowce. Prace będą kontynuowane jutro.


 Mam dużo zabawy na roli 😀 Zaraza zniechęca do podróżowania, ale inwestycje rolnicze są również interesujące.

Sunday, August 15, 2021

Trzy dni i trzech ludzi

Trzy dni, trzech ludzi i platforma, mini gazebo stoi na wzgórzu.


W piątek ekipa Tita przystąpiła do pracy. Wskazałem im miejsce na wzgórzu na mini gazebo.


Rano chłopaki ścieli cztery drzewa tekowe opodal chaty. Resztę desek miałem po likwidacji jednej  sypialni, natomiast stary dach wymieniony wiosną pasował idealnie do tego projektu. 
Prawie cały własny materiał budowlany, oprócz kilku wsporników drewnianych na dach.


Wyznaczanie kwadratu pod platformę.


I to było wszystko w piątek. Pomiary i wykopane dziury pod cztery główne słupy.


W sobotę rano materiał przywiózł mi traktorem Sandej. Dałem mu 400 baht. 
Ekipa Tita przystąpiła ostro do roboty.


Tit i zięć Wuja Jedno Oko przymierzają belkę, która kiedyś była barierką schodową w chacie. Nic się nie marnuje na ranczu. 😀


Tak wyglądała konstrukcja w niedziele rano.


Ten widok zachęcił mnie to lokalizacji pierwszej platformy. 


Dziś rano padał mocno deszcz. Wuj Jedno Oko kupił w tym czasie 200-litrową beczkę, rynnę i dodatkowe gwoździe. Wydał jakieś 1000 baht z hakiem.


Ekipa zaczęła robotę około jedenastej. 


Do czternastej mieli podłogę i dach gotowy.


 Po obiedzie, o szesnastej platforma z beczką na deszczówkę była gotowa.

Cały koszt 9,000 baht. Robocizna to 500 baht dniówka na osobę, reszta to paliwo, transport i trochę materiału budowlanego.

Thursday, August 5, 2021

Koszenie trawy w Tajlandii

Trawa wystrzeliła w górę o dodatkowy metr w ostatnich dwóch tygodniach po ostatnich tropikalnych opadach. Pora deszczowa w Tajlandii przyszła o miesiąc wcześniej w tym roku i wegetacja przyspiesza.


Od wtorku cztery osoby koszą trawę na polu. Jest to ciężka praca w upale z dużą wilgotnością.


Trawa i chwasty mają miejscami wysokość trzech metrów ! Jak w Afryce 🙉


Tit z kosiarką benzynową w akcji.


Fragment pola za chatą i linią bambusów posadzonych pięć lat temu.


Na pierwszym planie mangowiec posadzony 16 miesięcy temu.


Widok z gąszczu na skoszone pole.


Bananowce w pobliżu chaty.


Młoda palma kokosowa.


Drzewo tekowe za moimi plecami zasadzone rok temu.


Do wykoszenia pozostaje jeszcze kilka ton zielska.


 Tutaj za kilka tygodni wjeżdżam z koparką.

Sunday, July 25, 2021

Mój obecny ranking srebrnych monet bulionowych w Tajlandii

Dożyliśmy czasów gdzie pieniądze FIAT powstają z powietrza, w trwającej orgii tworzenia sztucznego dobrobytu przez szefów banków państwowych, którzy byli powołani do ochrony lokalnych walut przed inflacją, a służą elicie finansowej marzącej o wprowadzeniu walut cyfrowych i pełnej kontroli Johnów, Helmutów i Władków. Trwa zamach na resztę naszej wolności i prywatności.

Ale za nim cała nasza kasa i pełen spis naszych codziennych transakcji będzie zapisany w chmurach banków centralnych, rozszaleje się pokaźna inflacja. Ceny szlachetnych metali będą ostatnią bezpieczną przystanią tak jak działo się to od czasu Fenicjan.
Prawdziwy pieniądz to przecież złoto i srebro. Nadarzy się okazja do zarobienia. a nie tylko do ochronny swoich oszczędności.

W 2018 roku przeciętny dom z ogrodem w Chiang Mai wart był 3 kilogramy złota.
Dokładnie trzy lata temu uncja złota kosztowała 1,231 dolarów USA ( dzisiaj 1,802 dolary  )

Dziś taka nieruchomość jest warta poniżej 2 kilogramów złota z dalszą tendencją spadkową. Nie wykluczam, że za kolejne trzy lata dom z ogrodem będzie wart mniej niż półtora kilo złota.
Zapaść gospodarcza w Tajlandii i w regionie oraz inflacja twardych walut będzie sprzyjać spadkowi realnych cen nieruchomości. Trwająca już wysprzedaż wielu prywatnych hoteli na Phuket, Bali i w Bangkoku to pierwsza jaskółka tego nowego trendu.

Z mojej tajskiej perspektywy kupno i sprzedaż złota jest dziecinnie proste. Największy dystrybutor kruszcu Yarawat ma swoje sklepy w każdym Tesco w całym kraju. Tajskie sztabki 23 karatowego złota mają marżę handlową w symbolicznej wysokości 200 baht.

SREBRO

Problem logistyczny jest natomiast ze srebrnym bulionem. W Tajlandii nie ma zainteresowania srebrem inwestycyjnym i najbliższa jurysdykcja na takie zakupy to Singapur. Mój ulubiony sklep to Bullionstar, który mogę polecić z czystym sumieniem. Sztabki i monety w Singapurze nie są obłożone podatkiem wat i tamtejsze prywatne firmy przechowujące kruszec mają najlepszą reputację na świecie.

Mój ranking srebrnych monet opieram na założeniu, że zaraza się w końcu skończy kiedyś i powrócę na trasę do Europy. Monety określam według łatwości w ich upłynnieniu w momencie kiedy cena srebra przejdzie przez sufit.
 



1 - Brytyjska Britannia najpopularniejsza moneta w Europie.



2 - Wiedeńska Philharmonic to najpopularniejsza srebrna moneta strefy euro.
     W roku 2019 wybito ich ponad 2 miliony 900 tysięcy sztuk. 



3 - Armeńska Noah's Ark to ostatnia moneta europejska do bezproblemowego zakupu w Singapurze.
     W roku 2019 wybito ich 725 tysięcy.
    Armenia leży na trasie mojego europejskiego tour i myślę, że zamienię je z zyskiem nie tylko na      słynny armeński koniak.




4 - Austalijski Kangur to wyjątkowo popularna moneta w Singapurze i cenny okaz kolekcjonerski.




5 - Kanadyjski Maple Leaf to światowa klasyka. Najbardziej przydatna po drugiej stronie Atlantyku.
    Bita co roku w milionowych nakładach. Co ciekawe Centralny Bank Kanady jako jedyny pośród krajów OECD nie ma nawet uncji złota w swoim skarbcu. 



6 - Amerykański Eagle to najpopularniejsza moneta srebrna na świecie. Dobry towar, ale niestety  znacznie droższy od pozostałego bulionu w Singapurze.




7 - Południowoafrykański Krugerrand nie jest zbyt popularny w odróżnieniu od swojego złotego brata.
   Złoty Krugerrand to była moja pierwsza moneta zakupiona jeszcze na studiach.




 8 - Meksykański Libertad - kultowa moneta wypychana powoli z rynku przez podobne produkty z nowych   krajów. Droga w Singapurze i mało dostępna. Meksyk to największy producent srebra na świecie i jest zadziwiające, że Libertad jest bity w tak małych ilościach, znacznie poniżej miliona sztuk rocznie od kilku lat.

Sunday, June 6, 2021

Delonix regia - zasadziłem królewskie drzewa

W ubiegłym roku zasadziłem Płomień Afryki. Jako prawdziwy afrykanista musiałem mieć więcej wspólnego z Czarnym Lądem na ziemi tajskiej niż tylko trzymanie w domu na ranczu rzeźb plemienia Senufo i prenumerowanie kwartalnika  African Art.


W tzw. sektorze C zasadziłem pięć drzewek. W listopadzie, na początku pory suchej w bujnym gąszczu przy spalonym drzewie nie odnalazłem śladów po moich delonixach


Drzewa te kwitną między kwietniem, a czerwcem w Tajlandii. Dzięki kwiatom odkryłem kilka dni temu, że trzy z nich przeżyły 😀


Jaka to jest radość, gdy dzieci rosną i wygrywają współzawodnictwo z chwastami.


Uwierzyłem w siłę Delonixa w ciężkim klimacie Północnej Tajlandii i planuje teraz wysadzić nimi przyszłą drogę w sektorze C i D 👌👌👌


Minął kolejny dzień i zlustrowałem pozostałe delonixy z kwietnia 2020.


Ten czerwony kwitnął już rok temu, a potem prawie obumarł. Ciąłem główną łodygę i drzewko odrodziło się. Jego sąsiadem jest potężny bambus. Jeszcze nie wiem, czy to towarzystwo będzie owocne.

Przy wejściu do naszego apartamentu w Chiang Mai rośnie kilka delonixów, ale są to jeszcze młode okazy. Widok będzie wspaniały kiedy drzewa osiągną kilka metrów wysokości, a ich korony pełne kwiecia rzucą cień w upalny dzień.


Ten żółty okaz prawie spłonął podczas pożaru traw na wzgórzu. Miejscowe homonidy mają złe nawyki wypalania pół przed kolejnym sezonem siewczym i przy silnym wietrze ogień dotarł na nasze włości.


Po przeglądzie roślin udałem się na pieszą wycieczkę krajoznawczą i odkryłem piękną ścieżkę przez las bambusowo-tekowy. 


Wejście do lasu przez mostek.


Po drugiej stronie lasu stawy z rybami. Jak udało się ustalić jest to ziemia byłego sołtysa.


 Od zachodu przyszły niespodziewanie granatowe chmury. Zaczęło błyskać i ruszyłem na skróty do domu.