Saturday, February 27, 2010

Murzyn pije coca cola. Reklama w Tajlandii.

Coca-Cola Thailand Ltd nie mieści się w top 500 największych firm w Tajlandii.
Pomimo to, coca cola jest wszędzie.

Reklamy nigdy nie za dużo.

Coca cola wynajmuje popularnych telewizyjnych dziennikarzy ( oszczędzę wam ich nazwiska ) i robi weekendowe happeningi w Bangkoku.

Ale do picia coca coli z klientami jest wynajęty Murzyn !

Pan Murzyn musi mieć spust. Fukc, to już jego ...nasta butelka wypróżniona tego popołudnia.


Piją i symulują drgawki ciała. Brrrrr.


W tym upale mozna pić coca cole, jak najbardziej. Gorzej z tym podskakiwaniem brrrrr.

Co za job !
Kiedyś miałem podobny. Chodziłem w przebraniu ducha wokół sklepu w Hamburgu. W logo niemieckiej firmy sprzedającej elektronikę był wpisany "Biały Duch".

Ale, ale, czy ten Murzyn ma pozwolenie na pracę w Tajlandii ?

Tajskie "krawężniki" obserwują gastarbeitera :)







Friday, February 26, 2010

Twarze wyspy Flores (1) Indonezja

Przystanek "1" na wyspie Flores to Labuanbajo. Od strony morza miasteczko wygląda atrakcyjnie.


Jedyną rozrywką tutaj jest nurkowanie w okolicznych wodach.

Rekin wielorybi ważący ponad 10 ton i mierzący 15 metrów upodobał sobie te morskie okolice. Dobrze, że te bestie żywią się tylko planktonem.

Pewno w przyszłości będą tu wysyłać rencistów z Europy, którzy będą mieli za mało kasy na przeżycie w ojczyznie.

Na razie nie widać jeszcze staruchów z Eurokomuny. Są za to talerze i miski telekomunikacyjne na blaszanych dachach.


Ludzie w miasteczku są Muzułmanami, ale nie noszą turbanów.

Oglądają telewizje z Dżakarty i stamtąd czerpią wzorce w modzie i zachowaniu.

A wszędzie piszą, że wyspa Flores jest chrześcijańska. Eeee tam...

Ludzie żyją tu z rolnictwa i drobnego handlu.

Mają nawet krawca. A może to krawcowa działa za tymi drzwiami ?
Naczytałem się "Krawca z Panamy" i teraz ulegam sugestiom.

Mają w Lubuanbajo takie bary dla Białasów...












i takie śniadanka ( bez ryżu ! )

Monday, February 22, 2010

Żart ?

Dieser Weg wird steinig und schwer.







Ładuje się.
Mam nawet klucz do drzwi.
Reszta już jest po niemiecku ;)


Friday, February 19, 2010

Pura Samuan Tiga na Bali. Indonezja

Świątynia Samuan Tiga była moim "odkryciem" w Ubud.
Cudzoziemny na Bali są tolerowani w świątyniach, ale na ogół nie mogą zaglądać do wszystkich miejsc.
W Samuan Tiga nie było turystów, nie było modlących się Balijczyków. Był tylko senny chłopak pilnujący sakralnego obiektu.



Samuan Tiga znajdziecie na większości map. Jest około 5 km od centrum Ubud.

Spacerując samotnie na terenie świątynnym mozna zwrócić większą uwagę na detale i ornamenty. Nie trzeba się przepychać pośród tłumów.


Balijskie kolczyki.

Balijska porcelana.

Kamień, drewno, cegła. Co za fantastyczni rzemieślnicy mieszkają na Wyspie Bogów.


Nie jeden nowobogacki chciałby takie drzwi w swojej rezydencji.

Pura Samuan Tiga była poddana renowacji w 1992 roku.

Wiele obrazów jest zupełnie zakamuflowanych, jakby właściciele świątynii wstydzili się ich.

Każdy przedmiot jest wykonany ręcznie.

Parasole czekają na kolejną ceremonię.

Piękne rękodzieło, dobra energia, śpiew ptaków. Opuszczam Samuan Tiga pozytywnie naładowany.











Sunday, February 14, 2010

Maraton w jedzeniu. Chinski Nowy Rok w Tajlandii.

Roznica miedzy najwazniejszymi swietami jest taka, ze w Polsce siedzi sie przy stole i je caly dzien. W Tajlandii podczas Nowego Chinskiego Roku chodzi sie po miescie i je caly dzien.


Trzeba byc konkretnym zawodnikiem, zeby sprobowac choc polowe tych roznych przysmakow.

Chcialem zrobic wiecej zdjec, ale chodzilem i jadlem.
Czlowiek ma tylko dwie rece. Moj fotograficzny reportaz z Chinskiego Nowego Roku jest sila rzeczy ograniczony.

Jadalne kasztany.

Chinczykow najbardziej ciesza zarobione pieniadze. Swieta sa super, bo mozna wiecej zarobic !

Wesole ciasteczka z lukrem.

A tutaj, caly sklep z ciasteczkami. Miejsce na 20 notatek w blogu.

Kaczka.

Nawet jablka. Zreszta owoce sa troche nudne.

Suszony persimmon.

Reklamy bija po oczach. Co dalej zjesc ?


Mam w nogach 4-5 kilometrow. Czas pomyslec o jakims przystanku.

Stek ? No nie ! Nie bede sie wyglupial w taki dzien.
Ide posiedziec z "Chinczykami".

O jest ! Mam swoj stolik na ulicy. Zamawiamy zarcie i dajemy odpoczac nogom.

Saturday, February 13, 2010

Chinese New Year 2010 w Bangkoku.

Ubrałem czerwoną koszulę i pojechałem do Chinatown.


Chiński Nowy Rok kojarzy mi się z jedzeniem. Choć w tym roku początek roku przypada 14 lutego, już dziś były tłumy ludzi w chińskiej dzielnicy.


Podróż po Chinatown rozpocząłem od słodyczy przypominających polskie bezy. W środku kokos, cukier i trochę chili.


Ostatnia godzina przed zmrokiem.

Więcej ludzi spaceruje niż jedzie. Nawet nie ma korków ulicznych.


W lutym nigdy nie pada deszcz i pogoda wieczorem robi się bardzo przyjemna.


Na ulicę wychodzą sprzedawcy chińskich smoków.


Smoki po 100 baht.


Wielu dziś kupowało smoki. Pewno chcieli się poczuć jak prawdziwy smok i mieć dobre "wejście" w Nowy Rok.


Kadzidła w świątyni były przygotowane do odpalenia.


Taksówki dowoziły gości do chińskich restauracji.