Saturday, August 31, 2019

Luang Namtha Laos

Luang Namtha jest malym miasteczkiem w Polnocnym Laosie.



W ostatnich latach pojawilo sie tu troche chinskim biznesmenow malego kalibru, ale ze wzgledu na mala gestosc zaludnienia calej prowincji, nie ma tu za duzo opcji do pomnozenia kapitalu.


W porownaniu do Luang Prabang nie ma tu nic godnego uwagi.
Nawet plemiona gorskie "ucywilizowaly sie" i podczas mojego kilku dniowego pobytu w prowincji nie widzialem nawet jednej osoby w plemiennych strojach.
( 10 lat temu kobiety Hmong chodzily jeszcze po glownej ulicy sprzedajac suweniry )



Zainstalowalem sie w guest housie z widokiem na sadzawke i pole ryzowe.



Spokojne miejsce na uboczu miasteczka z dzialajacym wifi.








Sunday, August 25, 2019

Treking w Laosie jak spacer w parku

Zainstalowalem sie w Chomdoy Bungalows, 10 km przed miateczkiem Luang Namtha.
Widok z mojego domku na droge nr. 3 wiodaca od granicy z Tajlandii do Chin.



Chomdoy Bungalows polozone sa na skraju "zielonych terenow" Nam Ha National Bio-Diversity Conservation Area, ktore sa juz wykarczowane prawie do zera.


Pora deszczowa w Chomdoy.
Dwoch gosci : Filippo z Italii i ja ;-)


Obiadek.


Zapuszczamy sie do " conservation area " pewnego slonecznego dnia.
Przy drodze nr.3 mijamy wioske z ujadajacymi psami i kolesiami transportujacymi kauczuk na skuterach.

Tak, tak - narodowy park w Laosie to plantacje kauczuku. Po szlachetnych drzewach nie ma sladu.


Sciezynka sie zweza i wkrotce wchodzimy w las, tzn. pomiedzy drzewa kauczukowe.


Pierwsze wzniesienie.


Kauczuk gotowy do transportu.



Widok ze wzgorza.


Do kolejnej wioski mamy 10 km. po drodze spotykamy tylko kilku tubylcow i czworke turystow z Laotanskim przewodnikiem na tzw. "trekingu".


o godz. 14 dochodzimy do rzeki !!


Co za przyjemny odpoczynek w ciszy !



Nasz lunch - niebieski ryz ze sladami wieprzowiny !!



Friday, August 16, 2019

Kuang Si wodospady w Luang Prabang

Pora monsumowa w Laosie to nie tylko szare niebo przez wiekszosc godzin prawie kazdego dnia. Sierpien ma swoje plusy : mniej turystow oraz tansze noclegi.


Wyruszamy na skuterach do slynnych wodospadow Kuang Si, lezacych 30 km od Luang Prabang.


Tuz przed skretem do wodospadow, droga nr.1 laczy swoja asfaltowa nitke z majestatycznym Mekongiem.


Maly przystanek w restauracji z widokiem na rzeke. Zakladamy kaski i jedziemy w boczna droge do wodospadow.


Wodospady sa dobrze utrzymane.
Jest tu spory parking oraz kilka jadlodalni.
Swoje sanktuarium znalazlo tu kilka niedzwiedzi himalajskich, ktore mozna podziwiac za szklem lub z drewnianych pomostow.




Wodospady to ciag kilku kaskad z czysta turkusowa woda.


W kilku miejscach mozna zanurzyc sie w wodzie.



Najwiekszy wodospad ma 60 metrow wysokosci.


Atrakcje nie koncza sie za szybko. Mozna wspinac sie wyzej i dojsc do plaskowyzu, skad juz tylko 3 km marszu do jaskini i kolejnych "basenow" na rzece.





Po drodze setki motyli przysiaduje na ziemii bogatej w telenek zelaza i spija wode z czerwonej gleby.



Jaskinia ma co najmniej 500 dlugosci. Wejscie do niej kosztuje 10,000 kip.
Dostajemy latarki i po dwa banany do reki :)


Do jaskini i ostatniego oczka wodnego dociera juz nie wielu turystow.
Caly ostatni kompleks mamy do zabawy tylko dla siebie.
Jest tu restauracja z zimnym piwem i kilkoma miejscami do siedzenia rozrzuconymi luzno miedzy drzewami.



I jeszcze wiecej wody !


I jeszcze wiecej motyli !