Po wielu tygodniach pobytu na Bali zapragnęliśmy zobaczyć mniej cywilizowane zakątki Indonezji.
Pierwszy etap z Ubud do portu Padang Bai był szybki i krótki. Było słoneczne popołudnie, gdy wjeżdżaliśmy na prom. Bilet obejmował motor i dwie osoby.
Po czterech godzinach na morzu, już po zapadnięciu zmroku wysiedliśmy w porcie Lembar na wyspie Lombok.
Pierwszym naszym celem była Kuta. Dotarliśmy tam tuż po północy. Drogi na Lombok są fatalnie pooznakowane i jazda po ciemku wąskimi, dziurawymi szosami przebiegała mozolnie. Łuna na niebie unosząca się nad nowym międzynarodowym lotniskiem była przez kilka kilometrów naszym jedynym drogowskazem.
Nieliczni miejscowi pytani przez nas o drogę znali bardzo kiepsko angielski. Znajomość indonezyjskich wyrazów z zakresu kierunków, skrętów i zakrętów okazała się bardzo pomocna.
Po pysznym śniadanku z owocowymi szejkami ruszyliśmy na plażę.
no to w Nowym Roku dalej pelno wrazen:)
ReplyDelete@Beata
ReplyDeleteNowy Rok się dopiero zaczął, hehe... Oby Majowie się mylili :)