Sunday, January 1, 2012

Dziennik motocyklowy. Indonezja.


Po wielu tygodniach pobytu na Bali zapragnęliśmy zobaczyć mniej cywilizowane zakątki Indonezji.

Pierwszy etap z Ubud do portu Padang Bai był szybki i krótki. Było słoneczne popołudnie, gdy wjeżdżaliśmy na prom. Bilet obejmował motor i dwie osoby.
Po czterech godzinach na morzu, już po zapadnięciu zmroku wysiedliśmy w porcie Lembar na wyspie Lombok.

Pierwszym naszym celem była Kuta. Dotarliśmy tam tuż po północy. Drogi na Lombok są fatalnie pooznakowane i jazda po ciemku wąskimi, dziurawymi szosami przebiegała mozolnie. Łuna na niebie unosząca się nad nowym międzynarodowym lotniskiem była przez kilka kilometrów naszym jedynym drogowskazem.

Nieliczni miejscowi pytani przez nas o drogę znali bardzo kiepsko angielski. Znajomość indonezyjskich wyrazów z zakresu kierunków, skrętów i zakrętów okazała się bardzo pomocna.

Matys czekał już na nas w Kuta. Znalazł nowo otwarty hotel "Heavenly Guesthouse" z klimatyzacją, miękkim łożem, wielką łazienką z gorącą wodą i śniadaniem za jedyne 100,000 rupii. Niebiański gesthaus stał się naszą bazą wypadową na kilka dni.




Po pysznym śniadanku z owocowymi szejkami ruszyliśmy na plażę.

2 comments:

  1. no to w Nowym Roku dalej pelno wrazen:)

    ReplyDelete
  2. @Beata

    Nowy Rok się dopiero zaczął, hehe... Oby Majowie się mylili :)

    ReplyDelete