Równo po 5 latach znowu spędziłem Święta w Malezji.
Nie było śniegu, karpia i kolęd. Była za to choinka, Mikołaj, indyjskie piwo Kingfisher, a nawet bałwan. Woda w morzu była ciepła, a chińska kuchnia biła na głowę malajskie nasi kandar i hinduskie kurczaki biryani.
Bałwanek uroczy :)
ReplyDeleteWszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Wzajemnie, wzajemnie ;))))
ReplyDeleteNo, jesteś wreszcie:) I zakładam, że wszystko ok:)
ReplyDelete@ Jestem :) Jest coraz lepiej. Jeszcze potrzebuję pomoc przy ubieraniu się.
ReplyDeleteWłaśnie, już myślałem, że zostawiłeś blogowanie, a tu o. Powrót. :-)
ReplyDeleteKto tam tego bałwana przywiózł? He.