Wczesnym rankiem opuszczaliśmy Kalaw. Bosonodzy mnisi z misami maszerowali w oparach porannej mgły.
Do taksówki, której wiek szacowałem na 25 lat wrzuciliśmy nasze bagaże.
Dobra droga kończyła się na rogatkach miasta.
Po minięciu miejscowości Aungban skręciliśmy na drogę numern 41. Pola kapusty rozciągały się po horyzont po obu stronach szosy. Poczułem się jak w wehikule czasu.
Pierwszą ciężarówkę mineliśmy dopiero kilka kilometrów od naszego celu : Jaskini w Pindaya.
Po minięciu miejscowości Aungban skręciliśmy na drogę numern 41. Pola kapusty rozciągały się po horyzont po obu stronach szosy. Poczułem się jak w wehikule czasu.
Atmosfera i kolorystyka zgadzała się z obrazami Józefa Chełmońskiego. Garbate woły zastępowały konie, a twarze wieśniaków były bardzo smagłe.
Przypomniał mi się polski elementarz ze szkoły z lat 70-tych.
Brakowało tylko powiewającej flagi ze sierpem i młotem.
Brakowało tylko powiewającej flagi ze sierpem i młotem.
Pierwszą ciężarówkę mineliśmy dopiero kilka kilometrów od naszego celu : Jaskini w Pindaya.
Olá Leo,
ReplyDeleteComo vai você?
Aqui tudo bem:)
Saudades...Beijos(。◠‿◠。)ღ
@Nice
ReplyDeleteObrigado,
tudo é maravilhoso,
viagem, alimentação boa e 8 horas de sono por noite.
Całusy :-)