Choć byłem w "podrozy", tak na prawde bylem tylko na Bali, w jednym miejscu, na jednej wyspie. Codziennie ogladalem nowe miejscowosci, ale brakowalo mi tego przemieszczania sie, tego "kopa" liczonego w kilometrach.
Główna droga z Denpasar do Singaraja na polnocy Bali, w poprzek wyspy oferowala wspaniale mozliwości poznania wiekszego terenu z perspektywy drogowej. Wypozyczenie samochodu na Bali jest bajecznie tanie. Nawet opcja z wlasnym kierowca i paliwem nie przekracza 120 zlotych za dzien. Motor daje jednak wolnosc i pozwala "wcisnac sie" w kazda dziure.
Na moja najdluzsza wycieczke na Bali wybralem niedziele, kiedy ruch drogowy jest mniejszy na wyspie.
Droga Denpasar - Singaraja jest oznaczona na mapie jasno zoltym kolorem, czyli cos jak trasa drugiej kolejnosci odsniezania. W terenie trudna ja odnalezc. Szczegolnie dojezdzajac ze wschodu , z Ubud. Panstwo Indonezyjskie oszczedza na oznakowaniu drog i jeszcze nikt nie wpadl na to, aby ponumerowac drogi.Na skrzyzowaniach rownorzednych drog stoja kamienne oltarze i miejscowe babeczki skladaja na nich tacki z gotowanym ryzem i kadzidlami.
Na jednym bezimiennym skrzyzowaniu zostawilem swoj skuter i zaczalem sledzic kobiete w blekitnej bluzce. Szybko dotarlem do wrót światynii.
Niektore z nich wchodzą w biznes turystyczny i na terenie takiej swiatynii otwieraja hotel turystyczny. Musi to byc stara praktyka, siegajaca lat 70-tych. Rekiny branzy turystycznej pobudowaly w calej Indonezji 5 - gwiazdkowe resorty adoptujac ten swiatynny styl okreslany "lavish, Bali style".
W Ubud, gdzie byla moja baza odwiedzilem kilka takich "turystycznych hoteli" oferujacych pieknie wykonczone kamienne domki z klimatyzacja i TV w ogrodzie z oltarzami i kadzidlami.
W Ubud, gdzie byla moja baza odwiedzilem kilka takich "turystycznych hoteli" oferujacych pieknie wykonczone kamienne domki z klimatyzacja i TV w ogrodzie z oltarzami i kadzidlami.
Zaczyna sie robić ciekawie. Masz racje kilometry pokonane dają powera człowiekowi.Wtedy sie czuje,ze podróz trwa....Długo juz w Azji?
ReplyDeleteTo na rowerek proszę, rowerek, szybciej poczujesz kilometry:)
ReplyDeletecz.1? Czyżby kolejna telenowela?
ReplyDeletehi hi hi ... nie martw się - lubię telenowele w Twoim wydaniu ;)
Zgadzam się z Beatą. 100 km dziennie rowerem po górach wystarczy, abyś poczuł że żyjesz (wiem co mówię). Niestety Egipt nie jest dobrym miejscem na rowerowe wyprawy, a szkoda ...
Dziekuje za sugestie :)
ReplyDeleteMysle, ze na rowerze mialbym zamglone oczy z wysilku i nic bym nie widzial.
Chyba musialbym zaczac od treningow, np. 5 km dziennie ?? ha,ha,ha...
@Ania
ReplyDeleteTak. telenowele = blognowela :) to jest to !!
byla juz pani w blekicie.
bedzie pan z parasolem, karzel z ryba, naganiacze wycieczek z delfinami, dramatyczna burza i piekne, choc ubogie tancerki.
i wiele innych atrakcji...