Dzien przed wylotem do Indonezji, wyskoczylem do Tachilek. Podroz samochodem z Chiang Mai na granice z Birma zajela mi prawie piec godzin ( plus drugie tyle czasu spowrotem ). Zero obwodnic wokol miejscowosci plus roboty drogowe nie sprzyjaly rozwijaniu sensownego tempa.
W Tachilek nie bylem ponad 4 lata. Duzo sie tu nie zmienilo.
Kilka lat temu przejscie graniczne Mae Sai Tachilek bylo popularne posrod Farangow mieszkajacych w Tajlandii na turystycznych wizach.
Tzw. "visa run" do Tachilek umozliwiala przedluzac pobyt w Tajlandii w nieskonczonosc.
"Turysci" przechodzili na strone Birmy i po kilku minutach wracali do Tajlandii z nowa pieczatka pozwalajaca "siedziec" w Tajlandii kolejny miesiac.
Rzad Tajski chcacy pozbyc sie nielegalnych nauczycieli angielskiego i hipisow ograniczyl "visa run" do dwoch w kalendarzowym roku.
Wiele biur turystycznych w Chiang Mai przestalo wozic Farangow na granice. Zabraklo klientow...
******
Na granicy byly pustki. Zero kolejki do odprawy po obu stronach rzeki !
Na stronie Birmanskiej przestano pobierac oplate za wejscie do Birmy. Bialasi stali sie rzadkimi ptakami rajskimi na granicy.
W Tachilek przybylo sklepow ze zlotem ! Widac, ze lud Birmy bogaci sie po zniesieniu sankcji przez Zachod, choc w Birmie to glownie azjatyckie firmy "kreca lody".
W lokalnych "delikatesach" 80 procent spozywki pochodzi z Tajlandii. Ekspedientka dzwiga koszyk zakupow i nie odstepuje klienta na krok. To jest dopiero serwis !! 😂😂
Dziewczyna miala szczescie i nie dostala przepukliny. Wrzucilem tylko dwie puszki birmanskiego piwa i orzeszki.
Skrecilem w czeresniowa i poszedlem na targ. Duzo tam podrobionych towarow i troche cepeli.
Birmanskie odlewy, gdzie maly procent jest na prawde stary. Reszta to wczorajsza produkcja.
Granica jest czynna do 20 godziny !! Zrobilo sie tu calkiem normalne przejscie graniczne.
W rzece granicznej Mae Sai chlopacy lowia ryby.
W Tachilek nie bylem ponad 4 lata. Duzo sie tu nie zmienilo.
Kilka lat temu przejscie graniczne Mae Sai Tachilek bylo popularne posrod Farangow mieszkajacych w Tajlandii na turystycznych wizach.
Tzw. "visa run" do Tachilek umozliwiala przedluzac pobyt w Tajlandii w nieskonczonosc.
"Turysci" przechodzili na strone Birmy i po kilku minutach wracali do Tajlandii z nowa pieczatka pozwalajaca "siedziec" w Tajlandii kolejny miesiac.
Rzad Tajski chcacy pozbyc sie nielegalnych nauczycieli angielskiego i hipisow ograniczyl "visa run" do dwoch w kalendarzowym roku.
Wiele biur turystycznych w Chiang Mai przestalo wozic Farangow na granice. Zabraklo klientow...
******
Na granicy byly pustki. Zero kolejki do odprawy po obu stronach rzeki !
Na stronie Birmanskiej przestano pobierac oplate za wejscie do Birmy. Bialasi stali sie rzadkimi ptakami rajskimi na granicy.
W Tachilek przybylo sklepow ze zlotem ! Widac, ze lud Birmy bogaci sie po zniesieniu sankcji przez Zachod, choc w Birmie to glownie azjatyckie firmy "kreca lody".
W lokalnych "delikatesach" 80 procent spozywki pochodzi z Tajlandii. Ekspedientka dzwiga koszyk zakupow i nie odstepuje klienta na krok. To jest dopiero serwis !! 😂😂
Dziewczyna miala szczescie i nie dostala przepukliny. Wrzucilem tylko dwie puszki birmanskiego piwa i orzeszki.
Skrecilem w czeresniowa i poszedlem na targ. Duzo tam podrobionych towarow i troche cepeli.
Birmanskie odlewy, gdzie maly procent jest na prawde stary. Reszta to wczorajsza produkcja.
Granica jest czynna do 20 godziny !! Zrobilo sie tu calkiem normalne przejscie graniczne.
W rzece granicznej Mae Sai chlopacy lowia ryby.