Tuesday, November 25, 2014

Cały ten browar w Birmie

Życie "nocne" w Birmie jest mizerne. Przypomina uganianie się za kojotami na pustyni Mojave.
W porównaniu z Bangkokiem, Yangon to świętojebliwe miasto. Więcej akcji dostarzy już byle jaka  łaźnia turecka w Północnej Afryce.

Birmańczycy ( ich Generałowie ) mają wyraźne opoźnienia w przymyśle rozrywkowym.

Całe szczęście, że są jeszcze bary z piwem z kija.


Przez dwa tygodnie wypiłem swoją półroczną dawkę browaru.



Myanmar beer królował zawsze w Birmie i nadal pozostaje niepobity na lokalnym rynku.
Nie ma co eksperymentować z innymi piwami, bo nie ma tam lepszego smaku.



Można za to eksperymentować z barami.

Taki "Lion World" zaludniał się wieczorami. Tłumy piwoszów wylewały się na opustoszały chodnik, gdzie kelnerzy roztawiali plastikowe stoliki i krzesełka po 6 p.m.
Ekspansja baru była możliwa, bo ruch uliczny zamierał szybko w pięcio milionowej metropoli.



Drugi bar blisko Sule Pagoda był idealny na lunch.


Bywali tam ciekawi ekspaci , jak np. Larry Patrick z Chicago, stary bywalec barów w Azji Południowo-Wschodniej. Po trzech kolejkach zwykł opowiadać swoje historie z Afganistanu lub Iraku.


Myanmar beer królował w stanie Szan także. Darmowe reklamy na drogach w postaci drogowskazów to powszechna praktyka w Birmie.
W Nyaung Shwe nad jeziorem Inle czekał na mnie kolejny bar.


Piwo w Birmie jest tańsze niż w Tajlandii i Indonezji.
A mocne trunki są bajecznie tanie. Mandalay Rum to kultowy alkohol.


Wysyłam flaszkę pod choinkę jednemu takiemu w Kazimierzu. Przypomni sobie birmańskie klimaty :-)

Sunday, November 23, 2014

Zakupy w Birmie, czyli Bogyoke Market

Zakupy to ciężka harówka.
Birma to nie Afryka. Murzyni nie znoszą swoim skarbów do nóg Masy.
Trzeba się samemu nachodzić. Dobrze, że wszystko interesujące w Yangon zlokalizowane jest pod  jednym dachem.


Bogyoke Market to labirynt setek sklepików z kamieniami, rękodziełem, ciuchami i żarciem.
Wykruszyli się tylko lokalni cinkciarze. Ich usługi zastąpiły bankomaty.



Przy "głównej ulicy" królują stoiska z bizuterią.


Kamienie szlachetne i pół szlachetne są tu najdroższe, bo właściciele płacą największy czynsz w centrum Bogyoke Market.
Korale z jadeitu bywają tu znacznie droższe niż w Bangkoku na Chatuchak.
Ale wystarczy wejść w wąską uliczkę i odejść kilka metrów. Ceny lecą ostro w dół.



Fantastyczne spinele z Mogok mają już atrakcyjną cenę : 15 zielonych za karat.


Kupowanie kamienii to wyczerpująca praca.


Lunch na rynku jest jak najbardziej wskazany.





Przedzieram się poprzez sklepy z "antykami" z Nagaland i podziwiam sztukę wizualną.



Punktem kulminacyjnym każdej mojej wizyta na rynku jest wizyta u pana Aung, który jest wspaniałym dilerem Birmańskich antyków.



Oglądanie i wybór paciorków Pyu z pierwszego tysiąclecia naszej ery zajmuje ponad trzy godziny.


Pan Aung ma najlepszy towar w całej galaktyce. Przy ustaleniu ceny każdego sznura antycznych paciorków niezbędny jest zeszyt, w którym są odnotowane ceny zakupu.



Friday, November 21, 2014

Spacer po Yangonie

Na dobrą sprawę zdjęcia poniżej mogły być zrobione ćwierć wieku temu.
Yangon nie zmienia się od lat. Mam zawsze podobne złudzenie odwiedzając największe miasto Birmy:
" Przez pięćdziesiąt lat miasto było prawie wyludnione i kilka miesięcy przed moim przyjazdem wpuszczono tam ludzi ".
Ten kraj z przesympatycznymi ludźmi jest jakieś 50 lat w tyle  za Tajlandią.


Brytyjskie monumentalne budynki przypominają mi te z Kalkuty, tylko są bardziej rozdupczone i zawilgocone.



Sklepiki i stragany w centrum nie zmieniają się od dziesięcioleci.



Astrologowie specjalizujący się w odczytywaniu zakochanym parom" miłosnej przyszłości " okupują chodnik przy Sule Pagoda road.


Ilość ulicznych kramów zwiększa się w pobliżu Bogyoke Market.




Prawdziwe zmiany zaszły dzięki Amerykanom, którzy znieśli większość sankcji w 2011 roku.
Pokłosie tych politycznych ruchów to coca-cola, płynna wymiana birmańskiej waluty i bankomaty !



W końcu można pozwolić sobie na luksus podróżująć po Birmie bez worka dolarów.



Kasę ciągnęłem z bankomatów AGD Bank. Każda tranzakcja kosztowała 5,000 kyat, czyli $5.



Dla ludzi starej daty wolących podróżować z gotówką w kieszeni przypominam, że wymienialne oprócz "zielonych" są tylko dolary singapurskie i euro.

Saturday, November 15, 2014

Skok do Birmy

Wizę birmańską odebrałem w biurze turystycznym przy Tha Pae. Usługa ta kosztowała 2800 baht. Na lotnisko w Chiang Mai podjechałem na skuterze i wsiadłem do samolotu Thai Lion, który zabrał mnie do Bangkoku.


Miałem tylko ze sobą mały podręczny bagaż i zmiana samolotu to była chwila moment. Wylądowałem w Yangon tuż po zachodzie słońca. Taksówka za 10 baksów zawiozła mnie do centrum miasta.



Zakwaterowałem się w hotelu nomen omen " Good time Hotel"


Okazało się, że hotel należy do Chińczyków. Podgrzewacz do wody w łazience firmy Ya Shute był oczywiście w kolorze czerwono-złotym.



Na kolacje zaserwowałem sobie dwa birmańskie browary, nerkowce i chrupki.



Śniadanko było już po chińsku : makaron z kawą :-)
Obok mnie siedział gość, który nakładał sobie dżem na tosta za pomocą pałeczek.
Chińczycy mają styl...


Po śniadaniu wyszedłem przed hotel.
Popatrzyłem w lewo, popatrzyłem z prawo i udałem się na spacer.