Pemuteran okazał się strzałem w dziesiątkę !
W sumie spędziliśmy w tej miejscowości ponad dziesięć dni.
Moim inspiratorem do obrania tego kierunku był Piotr
Smieszek z Yogjakarty, od którego usłyszałem pierwszy raz o istnieniu tej byłej wioski rybackiej przekształcającej się w ciekawą alternatywę turystyczną na północnym brzegu Bali.
Z Piotrem widziałem się ostatni raz na kilka tygodni przed pandemią w
Lovina, ale byliśmy w ciągłym kontakcie, gdy zapadła grypowa kurtyna w całej Azji.
Jeszcze tego samego dnia po przyjeżdzie z Sanur testowaliśmy czarną plażę w centrum miejscowości, która była mało spektakularna i służyła raczej jako baza na wyprawy na rafy.
Pierwsze cztery dni spędziliśmy w hotelu na uboczu, gdzie można było delektować się spokojem.
Tylko w dwa pierwsze dni pojawił się popołudniowy, przelotny deszcz.
Główna droga w Pemuteran wiodąca do Loviny.