Na poczatku lat 80-tych Mifune byl juz gwiazda pierwszej wielkosci, ktora swiecila od 30 lat. W 1951 roku Rashomon mistrza Akiry Kurosawy 黒沢 明 zdobyl Zlotego Lwa na festiwalu w Wenecji. Kurosawa i Mifune zostali japonskimi ambasadorami XX - wiecznego kina na swiecie.
Producenci z Hollywood chetnie zatrudniali Toshiro Mifune w wojennych obrazach. Jego twarz i sylwetka symbolizowaly niezwyciezonego Samuraja, przeciwnika, z ktorym kazdy musi sie liczyc. Mifune grywal z cala plejada amerykanskich Gwiazdorow drugiej polowy XX wieku, jak Henry Fonda, Robert Mitchum, Charlton Heston, Lee Marvin, Charles Bronson, James Coburn, czy bozyszcze kina francuskiego Alain Delon. Toshiro Mifune ( 1920 - 1997 ) ze swoim zachrypnietym glosem kreowal perfekcyjnie role samurajow i roninow. Wystapil w 16 filmach mistrza Kurosawy i w 150 filmach innych rezyserow.
Mifune zadebiutowal w 1947 roku w filmie Ginrei no hate wyrezyserowanym przez Senkichi Taniguchi . Warto wspomniec, ze ten geniusz japonskiego kina spedzil pierwsze 19 lat swojego zycia w Chinach ( gdzie sie urodzil ), a kolejne lata w lotnictwie Imperialnej Armii Japonii. Cywilem stal sie ponownie w 1946 roku.
A ja ogladalem Bitwe o Midway w kinie bedac na wczasach w Ustroniu Morskim! Pamietam, ze przedlozylem go nad Bolka i Lolka :)
ReplyDeleteZabawna postac zagral Mifune w 7 Samurajach.
Ale moja najwieksza dziecieca przygoda z filmem japonskim to DERSU UZALA Kurosawy, wielkie przezycie.
Popatrz Jurcio,
ReplyDeleteIle wspomnien moze wzbudzic jakis post w necie. Ja pamietam, ze chodzilem na filmy o Godzili. Zapamietalem dwa tytuly:
"Syn Godzili" oraz "Godzila i Ebirah potwor z glebin"
W ogole w latach 70-tych i 80-tych bylo w polskich kina wiele filmow japonskich i francuskich. Hollywood nie mial wowczas takiej przewagi materialnej jak dzis.
No wiesz, nie mial przewagi w sercach naszych okupantow. Przeciez nawet wielojezyczne napisy na tabliczkach w wagonach pkp pomijaly jezyk angielski :)
ReplyDeleteTak pamietam, jez. rosyjski, niemiecki, francuski i zapchane kible stojacymi pasazerami. Na dworcach kawa w szklankach zwana "dworcowka".
ReplyDeletePopatrz, i tyle tysiecy Polakow teskni za tym syfem. Wlalbym im w gardla ten ocet z polowek schylkowego PRLu.