Pożegnanie Lombok.
Nakisiliśmy się na Lombok kilka dni. Przyszedł czas na opuszczenie wyspy.
Pożegnalismy Sasaków. Pożegnaliśmy plaże.
Grzecznie: bez promili we krwi szliśmy do łóżka w Kucie, bez kaca wstalismy nazajutrz.
Krótka przerwa na reklamę kolesia.
Kudłaty chodzi w piątki do meczetu i jest ticzerem surfingowym. Gość jest o wiele tańszy niż kołcze na Bali.
Wiadomo, że fale na Lombok są większe, i lepiej niosą deskę niż na Bali.
Jakby się ktoś chciał przyuczyć do pływania na desce, to polecam Kudłatego z czystym sumieniem.
W dodatku jest magikiem, takim lokalnym Davidem Coperfieldem.
Ostatnie śniadanie przygotowane przez Kudłatego i w drogę na Sumbawę...
No comments:
Post a Comment