Tajowie mają spore odchylenie od fazy..., połowa populacji to hazardziści. To dlatego nie ma w Tajlandii żadnych kasyn. Dzięki temu nikt nie rzuca się z mostów.
Ubawiła mnie wczoraj moja sąsiadka, którą nazywamy Chinese Woman ( jej dziadkowie byli czystej krwi Chińczykami )
Chinese Woman mieszka na tej samej ulicy i zarabia na życie gotując dla sąsiadów. Przyjmuje często zamówienia telefoniczne i wówczas dostarcza posiłki doworząc je na rowerku.
Zobaczyłem ją wczoraj przy bramce wraz z inną sąsiadką. Obie studiowały głośno numery, które odkryły na moim domu.
Sprzedawcy loterii w Bangkoku.
„Lek nam czok, lek nam czok.” – krzyczały i kiwały glowami.
Sprawa wyjaśniła się bardzo szybko.
Wszystkie kobity w promieniu pół kilometra od mojego domu kupują loterię ( rządową i tą nielegalną ).
Losowania loterii rządowej odbywa się dwukrotnie : 1 i 16 dnia każdego miesiąca.
Chinese Woman była już zaskoczona moimi 'numerkami" 2 tygodnie temu, bowiem ostatnie losowania to końcowe cyfry z moich numerów.
377 – końcówka telefonu pośrednika nieruchomości sprzedającego mój dom,
100 – końcówka mojej komórki,
No i ostatnie losowanie – i znowu końcowy nummer z mojej posesji - 993 !!!
Idę o zakład, że przed 1 grudnia zjedzie się pod mój dom co najmniej dwadzieścia bab, które będą studiować moje „szczęśliwe numerki”. Szkoda, że w tym czasie będę na Bali.
*****
Podczas ostatniego piłkarskiego mundialu w RPA miliony Tajów obstawiało zakłady bukmacherskie, te legalne i nielegalne.
Niektórzy obstawiali majątek całego życia. Jak się nie trudno domyśleć, dla wielu z nich mundial zakończył się zawałem lub bankructwem.
Pod koniec lipca ilość kradzieży i włamań do domów w Bangkoku potroiła się. Wielu hazardzistów potrzebowało w tym czasie gotówki, musieli spieniężyć cokolwiek, nawet cudzą własność.
No comments:
Post a Comment