Przejechałem taksówką na dworzec autobusowy w Rangunie. Zakurzony plac z prowizorycznymi budami oraz walające się śmieci i wszędobylski kurz tworzył kolorowy obraz z cyklu deja vu. Byłem już na setkach takich dworców w Afryce.
I tak jak w Afryce, po kilku minutach miałem już pierwszego kumpla.
Rezolutny dwunastolatek namawiał mnie na odwiedziny pobliskiej jadlodalni.
Wypiłem wściekle słodką miksturę Max, która była w założeniu imitacją Fanty.
Mój autobus był podstawiony pod barak.
Odkryłem z zadowoleniem, ze będę miał trochę miejsca na nogi. W końcu miałem spędzić w autobusie całą noc.
Poduszka pod głowę była miniaturowej wielkości i reklamowała "Zimny" ręcznik. Zdałem się na łaskę tej świeżej biznesowej grupy i wyruszyłem w głąb Birmy.
tak, noc w autobusie... spedzilam taka wedrujac ze Slaska do Monchium :) 10 godz wymyslania, jak sie ulozyc, zeby zminimalizowac dretwienie roznych czesci ciala ;)
ReplyDeletedlatego najlepszym wyjściem, jest znieczulenie się jakimś środkiem zamulającym :)
ReplyDelete10 godzin w autobusie to makabraaaaaaaaaaa