Nie lubię ruszać się z Ubud w sobotę i niedzielę. Na Bali są wówczas makabryczne korki. Południe wyspy, w promieniu 25 km od Denpasar omijam szerokim łukiem w weekendy.
W Ubud padał deszcz już trzeci dzień, więc postanowiłem zaznać trochę słońca. Pomimo niedzieli ruszyłem się z grajdoła. Zjechałem nad ocean przy Padangbai.

Na plaży o piasku koloru antracytu zjadłem skromny obiadek: zupę bakso ayam zapiłem świeżym mleczkiem kokosowym.

Woda była czysta, ale nie tak jak na Lombok. Pływałem tylko kilka minut.

Podjechałam na zbocze wulkanu Agung podziwiać widoki pól tarasowych. W jednej wiosce po drodze skosztowałem pisang goreng ( smażony banan w cieście ). Pyszne !

Wieczorem w Ubud przyciągnął moją uwagę neon z piwem Bali Hai. W knajpie spotkałem dwóch znajomków i zostałem tam na dłużej...
takiemu to dobrze, takiemu dobrze:)
ReplyDelete...zostalem tam na dluzej :D
ReplyDeletezawsze chciałem pomieszkać w Brazylii, cóż posiędzę teraz w Indonezji ;)
ReplyDelete