Nocujemy przy stawie w centrum Mae Hong Son. Właścicielem guesthousu jest mrukliwy Angol zmieniający rzadko koszule. Pokoje z łazienką za 300 bahtów są w porządku. Niektóre mają nawet telewizor.
Po kawę udajemy się do 7eleven. Jest wczesna godzina.
Nasz przewodnik pan Nok ( Ptak w j. tajskim ) jest punktualny.
Po kilku grzecznościowych zwrotach, pakujemy się z majdanami do busa. Wyruszamy w pobliskie góry na poszukiwanie plemiennych wiosek.
No comments:
Post a Comment