Nazwa Rantepao kojarzyła mi się zawsze z Polinezją Francuską. Te Rantepao miało być tropilaną wysepką ze złotymi plażami obramowanymi piuropuszem smukłych palm i otoczoną błękitnymi lagunami, gdzie długowłose dziewczyny w spódniczkach z rafii witały każdego przybysza.
Niestety Rantepao leży daleko od morza i okazuje się dziurą otoczoną malowniczami pagórkami.
Przyjechaliśmy do Rantepao prosto z Makassar. Gdy poranna mgła ustąpiła pod wpływem gorących promienii słonecznych powiało optymistycznie.
Zanim wyruszyliśmy na poszukiwania starych grobowców i malowniczych wiosek, zainstalowaliśmy się w hotelu i zjedliśmy śniadanie w Cafe Aras.
Cafe Aras nie ma żadnej konkurencji w Rantepao, więc wszyscy podróżnicy trafiają tam wcześniej, niż póżniej.
Jedzenie jest o.k. Wiekszość dań kosztuje pomiędzy 25,000 , a 35,000 rupii.
Lokalni mieszkańcy są oswojeni z przybyszami. Rantepao leży na szlakach turystycznych od 40 lat.
Widok na miasto z Wisma Monton.
Popołudniami zbierały się chmury i było to zawsze preludium do tropikalnej ulewy.
Śniadanka w naszym hotelu były serwowane na ostatnim piętrze z widokiem na góry.
Mamy łóżko, mamy internet, mamy miejsce gdzie serwują dobre posiłki i piwo.
Teraz potrzebujemy transport...
Przy placu - boisku znajdujemy trzy wypożyczalnie skuterów. Maszyny są rozklekotane, z pourywanymi lusterkami i rozbitymi resorami. Wiadomo, że drogi w Sulawezi charakteryzują się "afrykańskim" standartem.
Właściciel jednej wypożyczalni - Markus - obiecuje nam nastepnego ranka najnowsze mopedy. Mamy nadzieje wjechać na nich na pobliskie szczyty.
Wieczorem łoję swój ulubiony Jamajski rum i wsłuchuję się w odgłosy deszczu bąbardującego dachy Wisma Monton.
Yin grasuje w kuchni i przyrządza sobie mie goreng podobny do padtaja.
Niestety Rantepao leży daleko od morza i okazuje się dziurą otoczoną malowniczami pagórkami.
Przyjechaliśmy do Rantepao prosto z Makassar. Gdy poranna mgła ustąpiła pod wpływem gorących promienii słonecznych powiało optymistycznie.
Zanim wyruszyliśmy na poszukiwania starych grobowców i malowniczych wiosek, zainstalowaliśmy się w hotelu i zjedliśmy śniadanie w Cafe Aras.
Cafe Aras nie ma żadnej konkurencji w Rantepao, więc wszyscy podróżnicy trafiają tam wcześniej, niż póżniej.
Jedzenie jest o.k. Wiekszość dań kosztuje pomiędzy 25,000 , a 35,000 rupii.
Lokalni mieszkańcy są oswojeni z przybyszami. Rantepao leży na szlakach turystycznych od 40 lat.
Widok na miasto z Wisma Monton.
Popołudniami zbierały się chmury i było to zawsze preludium do tropikalnej ulewy.
Śniadanka w naszym hotelu były serwowane na ostatnim piętrze z widokiem na góry.
Mamy łóżko, mamy internet, mamy miejsce gdzie serwują dobre posiłki i piwo.
Teraz potrzebujemy transport...
Przy placu - boisku znajdujemy trzy wypożyczalnie skuterów. Maszyny są rozklekotane, z pourywanymi lusterkami i rozbitymi resorami. Wiadomo, że drogi w Sulawezi charakteryzują się "afrykańskim" standartem.
Właściciel jednej wypożyczalni - Markus - obiecuje nam nastepnego ranka najnowsze mopedy. Mamy nadzieje wjechać na nich na pobliskie szczyty.
Wieczorem łoję swój ulubiony Jamajski rum i wsłuchuję się w odgłosy deszczu bąbardującego dachy Wisma Monton.
Yin grasuje w kuchni i przyrządza sobie mie goreng podobny do padtaja.
No comments:
Post a Comment