Piękna pogoda. Temperatura nie przekracza 30 stopni. Słońce kryje się sporadycznie za chmurami.
Jedziemy na skuterach na północ od Rantepao.
Białasi na motorach, to nie jest żadna sensacja w Toraja, ale można się pogapić.
Droga prawie pusta. Na naszej mapie zaznaczone są trzy miejsca z kamiennymi grobowcami z zamieszłych czasów.
W każdej mijanej wiosce stoi protestancki kościółek - dzieło holenderskich misjonarzy, którzy odnieśli tu większe sukcesy niż na Bali.
W wiosce Bori stoją kamienne menhiry lingamy. Wiele z nich pochodzi z czasów neolitycznych.
Obok w wielkich głazach Toraja wydrążyli komory, gdzie wsuwane są trumny ze zmarłymi dostojnikami.
Pochówki w skałach są bardzo kosztowne i zmarli wywodzą się najczęściej z najwyższej kasty "złota".
Wejście do komory zabijane jest deskami, które wyglądają jak wyrafinowane okiennice.
Kury są symbolem dobrobytu i jak najbardziej należą się zmarłym, aby powodziło się im po " Drugiej Stronie ".
Trwa pora deszczowa i zbiór ryżu odbywa się w każdej wiosce.
Chłop bez stodoły "zaprawia" tuż przy drodze. Zajęty młócką zupełnie nas ignoruje.
Zostawiamy dolinę i wjeżdżamy na wzgórza, gdzie szczyty przekraczją wysokość 1,000 metrów.
Po drodze uzupełniamy paliwo w bakach.
Właściciel "CPN-u" nie rusza się. Wyciąga tylko dłoń po kasę.
Jedziemy na skuterach na północ od Rantepao.
Białasi na motorach, to nie jest żadna sensacja w Toraja, ale można się pogapić.
Droga prawie pusta. Na naszej mapie zaznaczone są trzy miejsca z kamiennymi grobowcami z zamieszłych czasów.
W każdej mijanej wiosce stoi protestancki kościółek - dzieło holenderskich misjonarzy, którzy odnieśli tu większe sukcesy niż na Bali.
W wiosce Bori stoją kamienne menhiry lingamy. Wiele z nich pochodzi z czasów neolitycznych.
Obok w wielkich głazach Toraja wydrążyli komory, gdzie wsuwane są trumny ze zmarłymi dostojnikami.
Pochówki w skałach są bardzo kosztowne i zmarli wywodzą się najczęściej z najwyższej kasty "złota".
Wejście do komory zabijane jest deskami, które wyglądają jak wyrafinowane okiennice.
Kury są symbolem dobrobytu i jak najbardziej należą się zmarłym, aby powodziło się im po " Drugiej Stronie ".
Trwa pora deszczowa i zbiór ryżu odbywa się w każdej wiosce.
Chłop bez stodoły "zaprawia" tuż przy drodze. Zajęty młócką zupełnie nas ignoruje.
Zostawiamy dolinę i wjeżdżamy na wzgórza, gdzie szczyty przekraczją wysokość 1,000 metrów.
Po drodze uzupełniamy paliwo w bakach.
Właściciel "CPN-u" nie rusza się. Wyciąga tylko dłoń po kasę.
No comments:
Post a Comment