Sunday, March 3, 2013

Makassar na wyspie Sulawezi

Jesli za czasow Josepha Conrada Korzeniewskiego Makassar byl slicznym i czystym miastem, to dzisiejsza populacja tej Indonezyjskiej metropolii nie ma szans poznac prawdziwego znaczenia tych przymiotnikow okreslajacych wiekszy obszar urbanistyczny.


Makassar jest koszmarnie zapyzialy i pozbawiony uroku. Jest nudny w porownaniu z Medan na Sumatrze, prowincjonalny w porownaniu z Surabaya na Jawie i wiele biedniejszy od dwukrotnie mniejszego Denpasar na Bali.


Do Makassar przelecielismy prosto z Kuala Lumpur. Zatrzymalismy sie w hotelu ze sniadaniem, na ktore skladala sie kupka ryzu i czarna kawa.



W pobliskim " K circle " dokonczylismy sniadnie.



Kawa z mleczkiem - tego potrzebowlismy na przebudzenie.



Mateusz wpadl na pomysl przejazdzka ryksza, zwana w Indonezji becak. Jest to najwolniejszy i najdrozszy srodek lokomocji miejskiej.



Rozgarniety "rikszo - kolarz" czarowal na tyle skutecznie, ze namowil nas na wycieczke prawie poza miasto.



Moglismy podziwiac flote lodzi rybackich



oraz stare ciezrowki, ktore mozna juz chyba tylko spotkac w Czadzie i Demokratycznej Republice Kongo.



Fort Rotterdam okazal sie jeszcze bardziej nudniejszy niz sama Kota ( centrum miasta ).


Sklepy w Makassar byly bardziej ciekawe od "zabytkow".


Kolacje zjedlismy w sympatycznym, lokalnym warungu.

*****
Wiecej zdjec z Makassar na blogu u Mateusza:

Indonezja 24 h w Makassar




No comments:

Post a Comment