Tuesday, March 9, 2010

Mój matecznik. Tajskie Bieszczady. Tajlandia

Fajna i przyjemna jest zawsze ucieczka z Bangkoku. Uciekam czasami na wyspę Ko Chang, a czasami na Północ Tajlandii, do prowincji Nan.


Prowincja Nan ma prawie 300 kilometrowy odcinek graniczny z Laosem i jest w zasadzie wyludniona. Takie tajskie Bieszczady.

Można łowić ryby, spacerować i rozkoszować się ciszą.


Sypiam zazwyczaj w wiosce Na Sa, w tekowym domu zbudowanym kilka lat temu przez Tiama.


Noce bywają tutaj przyjemne, gdzie temperatura spada poniżej 15 stopni i trzeba przykrywać sie kołderką :)
Nie ma zasięgu telefonii komórkowej, nie ma internetu. Jest za to prąd i dobra woda.

W domu Tiama mieszka tylko babcia Chan Dee. Babcia przygotowuje zielsko pak łan, które dojrzewa w lesie w okresie styczeń - marzec. Zioła te mają wspaniałe właściwości przeciwko rakotwórczym komórkom.


Odkąd lekarze w Bangkoku ogłosili, że pak łan zwalcza raka, cena tej rośliny wzrosła pięciokrotnie.
Ludzie w wiosce znają pak łan od stuleci.
Zioła zjemy wieczorem z ryżem.



13 comments:

  1. Aleeeee czad! A u mnie w Niemal-Bieszczadach chrzan pod domem rośnie ;)

    ReplyDelete
  2. A ja polecam książkę "Od lekarza do grabarza" - całą prawdę o lobby farmaceutycznym + zazdrościć wyprawy :)

    ReplyDelete
  3. @doro

    Wlasnie !! Ale zjadlbym chrzan !! Genialna wskazowka !! Dzieki !!!!!!!!!!!!!!!

    @Biurowa

    oczywiscie, ze jest wielkie lobby farmaceutyczne.
    Gdyby nie to, wszyscy na swiecie mogliby jarac rozne zielska !!!

    A tak: wizyta u lekarza, recepta, tabletki i zgon :)

    ReplyDelete
  4. podróże kształcą i kształtują oraz cieszą ;)

    ReplyDelete
  5. aaale fajnie:)
    rzeczywiście fajnie. kiedyś wyprowadzę się, ale w polskie Bieszczady i też będę tak mieszkała....
    TV wyrzucę, komórkę też. zostanie tylko net i laptop. ;)

    ReplyDelete
  6. @Agnieszka

    Koniecznie musisz przeprowadzic sie w Bieszczady. Za kilka lat bedzie tam tysiace ludzi mieszkajacych w wypasionych posiadlosciach :)

    Badz jedna z nich !!!

    ReplyDelete
  7. hahaha, czyli nie zemrę z głodu! może nawet mi drogę odremontują, bo stary już dwa samochody utopił i ani pogotowie, ani śmieciarka już nie dojadą... jak na pustyni śmierci, tylko wraki wystają ;P a to jeszcze 60 km do Bieszczad!

    ReplyDelete
  8. pozdrowienia dla babci Chan Dee :)

    ReplyDelete
  9. faktycznie jak moje Bieszczady :)

    w końcu człowiek z lasu jestem ;)

    ReplyDelete
  10. Ej no, w książce (w dużym skrócie) chodzi o to, że nawet jeżeli jakieś zioła leczą raka, to farmaceuci zrobią WSZYSTKO, żeby ludzie się o tym nie dowiedzieli. A jeśli się już dowiedzą, to rząd wprowadzi licencję na pozwolenie na uprawę tych ziół (pod wpływem nacisków z różnych miejsc). Ale to nie tylko w Polsce.

    ReplyDelete
  11. Leo, Ty mnie nie bierz pod szpic. ;-)

    ReplyDelete
  12. węznę tu kogoś na widelec, lub na talerz :)

    ReplyDelete
  13. Piękne zdjęcia.Zazdroszczę....wyprawy, ciepła,lata, ciepła, ciepła, wyprawy, ciepła....i widoków.

    ReplyDelete