W Tajlandii są tysiące sklepów ze złotem. Należą one do potomków chińskich emigrantów. Jak przystało na Chińczyków, czerwony, świąteczny kolor jest zawsze doskonałym tłem dla złota . Jeśli przypadkiem zobaczycie w Tajlandii jubilera, gdzie złoto jest wyeksponowane na zielonym welwecie, to będzie wskazówka, że jest to lombard. Oczywiście prowadzony przez Chińczyka.
Zadziwia mnie często sąsiedztwo sklepów.
Takie sklepowe feng shui, gdzie pozornie dwa różne rodzaje produktów napędzają sobie nawzajem klientów.
Jak pomyśle o jedzeniu mięsa w Afryce, to mam często nieprzyjemne wspomnienia z przydługich pobytów w toaletach.
Czyli murzyńskie feng shui mogło oddziaływywać na tą samą klientelę. Towar w Malindi „uzupełniał się”.
W Tajlandii sklepy ze złotem są tak popularne, jak salony fryzjerskie w Afryce, czy piekarnie w Niemczech. Tajlandia stoi złotymi łańcuchami, Afryka perukami damskimi, a Niemcy pumpernicklem.Charakter każdego kraju poznasz zawsze po sklepach. Dowiesz się co jest drogie ludziom w danym kraju. Najciekawszy jest jednak nie pojedyńczy sklep, ale zestaw sklepów = najbliższe sąsiedztwo.
Z pełnym zrozumieniem, po wizycie u jubilera w Chiang Mai, natknęłem się 3 metry dalej na sklep z kasami pancernymi i sejfami.
Czy nie jest to logiczne, że właściciele złotych łańcuchów muszą przechowywać swoje skarby w jakimś bezpiecznym pudełku ?
***
Te kraty w oknach w każdym tajskim domu nie spełniają do końca swojej roli.
Właściciele 3 sklepów w Gdyni chyba wykorzystują przedstawioną przez Ciebie tu metodę feng-shui... obok siebie są sklepy (patrząc od lewej): alkoholowy, meblarski z łóżkami i... sklep z artykułami dla dzieci w tym z wózkami. Muszę się kiedyś tam zatrzymać i zrobić zdjęcie!
ReplyDelete@widmowy
ReplyDeleteO, to wspaniały zestaw w Gdynii !!
Jestem ciekaw, czy w RPA uda się tobie zrobić zdjęcie jakiegoś sklepu z brylantami poza lotniskiem.
Tam chyba jest taki układ : posterunek policji - jubiler - pogotowie ratunkowe ?
O ile będę miał możliwość, to zwrócę uwagę czy ten układ tam rzeczywiście istnieje. :-)
ReplyDelete