Ubrałem czerwoną koszulę i pojechałem do Chinatown.
Chiński Nowy Rok kojarzy mi się z jedzeniem. Choć w tym roku początek roku przypada 14 lutego, już dziś były tłumy ludzi w chińskiej dzielnicy.
Podróż po Chinatown rozpocząłem od słodyczy przypominających polskie bezy. W środku kokos, cukier i trochę chili.
Ostatnia godzina przed zmrokiem.
Więcej ludzi spaceruje niż jedzie. Nawet nie ma korków ulicznych.
W lutym nigdy nie pada deszcz i pogoda wieczorem robi się bardzo przyjemna.
Na ulicę wychodzą sprzedawcy chińskich smoków.
Smoki po 100 baht.
Wielu dziś kupowało smoki. Pewno chcieli się poczuć jak prawdziwy smok i mieć dobre "wejście" w Nowy Rok.
Kadzidła w świątyni były przygotowane do odpalenia.
Taksówki dowoziły gości do chińskich restauracji.
Tribu masz u mnie nagrode do odebrania:)
ReplyDeleteI happy New Year!!!
milo bylo z Toba przywitac 2010 w Chinach;)
ReplyDeleteTribu--> poniewaz ja juz napisalam nowa notke, to wyjasniam, ze nagroda czeka na Ciebie w notce pt"Mlot pneumatyczny" :)))
ReplyDeleteświetne zdjęcia, fotogeniczne święto generalnie.
ReplyDelete@Sturdust
ReplyDeleteDzieki ;-))
ta kreatywnosc to za te makarony, zapewnie ???
TAJSKI NOWY ROK PRZYWITAMY W KWIETNIU !!!
ReplyDeletea nowy rok akademicki w październiku ;D
ReplyDelete