Jak wyspa Flores jest przepiękna, tak Labuanbajo jest brzydkie. To co zawdzięczamy naturze jest wielkie, to co zbudowali tutaj ludzie jest paskudne.
Przez Labuanbajo przewija się sporo podrózników. Większość z nich wybiera się stąd na wyspy Rinca i Komodo, aby zobaczyć słynne smoki. Niektórzy planują ponurkować na pobliskich rafach. Tylko nieliczni wędrują dalej, w głąb wyspy.
Labuanbajo przypomina mi parszywe miasta nad jeziorem Kivu w Kongo. Wszystko wygląda tu jak po III wojnie światowej lub innej katastrofie cofającej naszą cywilizację o dziesięciolecia do tył.
Rozgładam się już za Mad Maxem pędzącym na motorze. Ale zamiast Mela Gibsona spotykam Harissona Forda.
Podróżując dalej z Lubuanbajo, można śmiało doznąć jakiegoś historycznego deja vu. Lata trzydzieste ? Dlaczego nie. Można tu kręcić wiele historycznych filmów.
Podróżując dalej z Lubuanbajo, można śmiało doznąć jakiegoś historycznego deja vu. Lata trzydzieste ? Dlaczego nie. Można tu kręcić wiele historycznych filmów.
Noclegi na standartowym poziomie ( łóżko i własna łazienka ) są tu dwukrotnie droższe niż na Bali. Całe szczęście, że jest bieżąca woda i internet w miasteczku.
No comments:
Post a Comment