Monday, November 2, 2009

Tajlandia Loy Kratong 2009.

Dziś jest pełnia dwunastego miesiąca w tajskim kalendarzu księzycowym, czyli Loy Kratong. Moze to święto "oczyszczenia" nie jest tak efektowne w Bangkoku, jak w Chiang Mai, ale warte zobaczenia.
Z Kasią i Stempniaked spotkaliśmy się popoludniu na Khao San.

Wypiliśmy kilka piwek Singha i poszliśmy nad rzekę.

Z mostu Ramy VIII roztaczał się wspanialy widok na okolicę.

Na bulwarze spotkaliśmy kilka pań startujacych w zawodach na najpiękniejszą dziewczynę. Zwyczaj ten wywodzi się ze Sukothai i upamietnia księzniczkę Noppamas zyjącą w XIV wieku.

Nadbrzeze zdobiły barwne konstrukcję z błyszczącego materiału.

Jak na kazdym tajskim festiwalu, bylo sporo jedzenia ;-)

Muzyka tradycyjna była nudna, ale tancerki prezentowaly się bardzo atrakcyjnie.


Kasia i Stempniak zastanawiali się co zjeść...


Kupiliśmy latarnie, które puszcza się w czasie Loy Kratong do nieba.

Chcieliśmy odpalić swoje lampki, tak jak Tajowie.

Podczas festiwalu ludzie uzdolnieni plastycznie rzezbią figurki z róznych warzyw.
Niektóre osoby przyjechały ze swoimi specjałami z Chiang Mai.

Na rzece pływały podświetlone, kolorowe barki.

Stempniaked szykował się do odpalenia Khom Fai.


5 comments:

  1. nudno to Wam nie jest:)
    czy te lampki maja takie znaczenie jak nasze wianki puszczane na wodę:)

    ReplyDelete
  2. Cudnie! Ale tyle jedzenia nie może się przecież zmarnować! Rozumiem, że po takim wieczorze przez najblizszy tydzień jesz tylko jabłka ;)

    ReplyDelete
  3. @Beata

    Nie jestem pewien znaczenia puszcza wiankow w Polsce, ale wydaje mi sie, ze jest to podobna idea.
    Dorzuce jeszcze zdjecia z Loy Kratong z tymi tajskimi zwyczajami.

    @Ania

    jak wiesz jablka to moja standartowa karma ;-)
    To tajskie jedzenie jest lekkostrawne, wiec mozna jesc znowu duzo nastepnego dnia.

    ReplyDelete
  4. Fajna imprezka. Jedzonko tajskie jest super.

    ReplyDelete
  5. ohh, nudno to nie bylo, dzieki Wam!!! Nasz ostatni wieczór w Bangkoku odbył się z pompą i fajerwerkami;)

    ReplyDelete