Życie "nocne" w Birmie jest mizerne. Przypomina uganianie się za kojotami na pustyni Mojave.
W porównaniu z Bangkokiem, Yangon to świętojebliwe miasto. Więcej akcji dostarzy już byle jaka łaźnia turecka w Północnej Afryce.
Birmańczycy ( ich Generałowie ) mają wyraźne opoźnienia w przymyśle rozrywkowym.
Całe szczęście, że są jeszcze bary z piwem z kija.
Przez dwa tygodnie wypiłem swoją półroczną dawkę browaru.
Myanmar beer królował zawsze w Birmie i nadal pozostaje niepobity na lokalnym rynku.
Nie ma co eksperymentować z innymi piwami, bo nie ma tam lepszego smaku.
Można za to eksperymentować z barami.
Taki "Lion World" zaludniał się wieczorami. Tłumy piwoszów wylewały się na opustoszały chodnik, gdzie kelnerzy roztawiali plastikowe stoliki i krzesełka po 6 p.m.
Ekspansja baru była możliwa, bo ruch uliczny zamierał szybko w pięcio milionowej metropoli.
Drugi bar blisko Sule Pagoda był idealny na lunch.
Bywali tam ciekawi ekspaci , jak np. Larry Patrick z Chicago, stary bywalec barów w Azji Południowo-Wschodniej. Po trzech kolejkach zwykł opowiadać swoje historie z Afganistanu lub Iraku.
Myanmar beer królował w stanie Szan także. Darmowe reklamy na drogach w postaci drogowskazów to powszechna praktyka w Birmie.
W Nyaung Shwe nad jeziorem Inle czekał na mnie kolejny bar.
Piwo w Birmie jest tańsze niż w Tajlandii i Indonezji.
A mocne trunki są bajecznie tanie. Mandalay Rum to kultowy alkohol.
Wysyłam flaszkę pod choinkę jednemu takiemu w Kazimierzu. Przypomni sobie birmańskie klimaty :-)
W porównaniu z Bangkokiem, Yangon to świętojebliwe miasto. Więcej akcji dostarzy już byle jaka łaźnia turecka w Północnej Afryce.
Birmańczycy ( ich Generałowie ) mają wyraźne opoźnienia w przymyśle rozrywkowym.
Całe szczęście, że są jeszcze bary z piwem z kija.
Przez dwa tygodnie wypiłem swoją półroczną dawkę browaru.
Myanmar beer królował zawsze w Birmie i nadal pozostaje niepobity na lokalnym rynku.
Nie ma co eksperymentować z innymi piwami, bo nie ma tam lepszego smaku.
Można za to eksperymentować z barami.
Taki "Lion World" zaludniał się wieczorami. Tłumy piwoszów wylewały się na opustoszały chodnik, gdzie kelnerzy roztawiali plastikowe stoliki i krzesełka po 6 p.m.
Ekspansja baru była możliwa, bo ruch uliczny zamierał szybko w pięcio milionowej metropoli.
Drugi bar blisko Sule Pagoda był idealny na lunch.
Bywali tam ciekawi ekspaci , jak np. Larry Patrick z Chicago, stary bywalec barów w Azji Południowo-Wschodniej. Po trzech kolejkach zwykł opowiadać swoje historie z Afganistanu lub Iraku.
Myanmar beer królował w stanie Szan także. Darmowe reklamy na drogach w postaci drogowskazów to powszechna praktyka w Birmie.
W Nyaung Shwe nad jeziorem Inle czekał na mnie kolejny bar.
Piwo w Birmie jest tańsze niż w Tajlandii i Indonezji.
A mocne trunki są bajecznie tanie. Mandalay Rum to kultowy alkohol.
Wysyłam flaszkę pod choinkę jednemu takiemu w Kazimierzu. Przypomni sobie birmańskie klimaty :-)
No nie mów! Flaszka za całego dolara?? ;)
ReplyDeleteA Myanmar Beer faktycznie jedno z lepszych w Azji, na pewno lepsze od wszystkich Tajskich czy Chińskich sikaczy, postawiłbym go na równi z beerLao :)
a z tym nocnym, życiem to od mojej wizyty też się niewiele zmieniło, my znaleźliśmy trochę żucia gdzieś w bocznych uliczkach, ale też koło 21 wszystko szybko zgasło, chodziliśmy, zadymy szukaliśmy... wszyscy jednak poszli spać z chudziutkimi Birmańskimi kurami :)
ReplyDeleteMam japońskie piwo. Wpadaj !!!!! ( prawie jak Perła )
Delete