Monday, January 7, 2013

Wietnamskie jedzenie w Chiang Mai - Pho Vieng Chane

Nie mam rozpisanego grafiku, ale jakoś w poniedziałki stołuje się przeważnie w Pho Vieng Chane.

Ryba morska lekko sfermentowana - pycha.

Wietnamskie jedzenie tak jak pizza i sery umożliwiają ucieczkę od tajskiej kuchni co jakiś czas.



Pho Vieng Chane mieści się opodal Wat Chedi Luang, na skwerku przy Chang Klan Rd na starym mieście. Stoliki ustawione pod chmurką są oblegane w godzinach popołudniowych przez farangów.


"Sajgonki" i inne rolady można komponować sobie samemu. Na cienkim cieście ryżowym moczonym krótko w wodzie układa się własną kompozycję smakową.



Mogą to być kulki wieprzowe "luczin mu", warzywa i biały makaron.



Polewa się to sosem sezamowym o smaku gorzko-słodkim, zawija i zjada.


Dla tradycjonalistów też są proste dania : ryba w panierce z ryżem i miską rosołu kosztuje 45 baht.


Pho Vieng Chane jest wart zachodu.
Duży browar zaczyna się od ceny 60 baht.



******

Z kronikarskie obowiązku donoszę, że w pobliskim Wat Chiang Luang można medytować między posiłkami i zmówić paciorek.



A to jest widok z mojej ulubionej toalety publicznej w Chiang Mai, o której lubię wspominać :)

***
Chmiel działa jak preparat moczopędny.

4 comments:

  1. Akurat leżę złożony grypą i nie mam apetytu więc Twój wpis mnie nie wkurza. Rozumiem że widok z toalety należy do tak zwanych widoków " zza krzaka", ale chyba nie kuca się tam w trawie ???
    Muszę koniecznie odwiedzic ten owiany legendą sracz.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Straszny klimat w tej Europie i niebezpieczny... ludziska chorują na grypy , dobrze, że nie jest to śmiertelna choroba.

      Kurujesz się czosnkiem, czy masz wsparcie przemysłu farmaceutycznego ?


      Kuca się w szopie i napierda do dziury.
      Obok stoi beczka z wodą i naczynie do czerpania wody.

      Szopa jest w kafelkach i ma nawet dach.

      Delete
  2. Czyli miałem przeczucie. Istota sracza zachowana, ale trzeba się umieć zachować, i wiedzeć że beczka nie służy do kąpieli.
    Na organizm stosuję zmasowany atak wszystkich srodków z antybiotykami od dziś włącznie. Inaczej się z tego nie wyjdzie.Stara od piątku do dziś cierpi potwornie. Ja jakos się trzymałem, ale dziś padłem. Zakład się pasie sam.Trzeba przetrzymać ! W Tajlandii rozumiem nie ma tego typu chorób jak grypa, angina czy przeziębienie ?

    ReplyDelete
    Replies
    1. no nie, przeziębienia się zdarzają. Sam byłem przeziębiony ze dwa razy jak mnie zawiało na motorze. Raz straciłem głos na dwa dni w Indonezji i musiałem porozumiewywać się na migi.

      Kuruj się ! Zakład się pasie sam, a matka L w Chiang Mai uczy się j.angielskiego :)

      Delete