Friday, April 27, 2012

Dziennik motocyklowy. Indonezja



Po kilku dniach na wyspie Lombok, wsiedliśmy na prom. Podróż była krótka i po niecałych dwóch godzinach zjeżdżaliśmy z trapu.
Naszym celem było miasto Sumbawa Basar.


Oczekujemy na wpłynięcie do portu.







View Larger Map

Główna droga z portu wgłąb Sumbawy okazała się zadziwiająco dobra. Równy asfalt i praktycznie pusta droga były atrakcją po zatłoczonych i dziurawych szosach na Bali i Lombok. Po lewej stronie mieliśmy ocean Indyjski zwany tutaj na niektórych mapach Flores Sea,  po prawej wzgórza pokryte bujną zielenią. 



Spotykani po drodze ludzie byli bardzo sympatyczni i zdradzali duże zainteresowanie obcjokrajowcami. Cóż, cudzoziemcy zapuszczali się w te strony Indonezji niezwykle rzadko. 


Pierwszy postój zrobiliśmy przy polu z arbuzami. Muzułmanin z Lombok sprzedawał soczyste owoce tuż przy drodze. Arbuzy po 5 tysięcy rupii doskonale gasiły pragnienie.






Zapadał zmrok. Do Sumbawa Basar zostało niespełna 20 km, kiedy rozpętała się klasyczna, tropikalna ulewa. Deszcz padał tak intensywnie, że po przejachaniu 200 metrów wytraciłem prędkość do 15 km/h. Świat znikał pod wodą.


Asfalt zmieniał się szybko w dno górskiego strumienia. Widoczność spadła do 3 metrów. Niemalże po omacku wjechaliśmy na podwórze, które okazało się parkingiem przydrożnej knajpy. Byliśmy uratowani.

No comments:

Post a Comment