Saturday, February 5, 2011

Sprzedawca sygnetów na Bali.

Bywając na rynku w Gianyar spotykam czasami sprzedawcę sygnetów.



Dziad z Jawy rozkłada swoje skarby na chodniku, na głównej ulicy w miasteczku.

Nie wiem, czy to jest sztuka siedzenia na ulicy, czy chodzi o handel. Kolekcja sygnetów przedstawia się ubogo. Są to pierścienie metalowe z agatami i innym bezwartościowymi kamieniami.

Styl pierścieni jest tylko trendy. Balijczycy uwielbiają takie wielkie sygnety z kamieniami.
Wiele takich pierścieni jest dzidziczonych i traktowanych jako relikwie rodzinne na równi z krisem. Może i te z mosiądzu dorobią się jakieś legendy za 100 lat w jakieś balijskiej rodzinie ?


2 comments:

  1. Człowiek jest między ludźmi, ma zajęcie, nie liczy na ZUS i gdy coś mu się stanie, nie znajdą go po dwóch tygodniach, bo sąsiedzi narzekają, że cuchnie na klatce.
    Pamiętasz "Pulp Fiction" i historię o złotym zegarku? Niektóre rzeczy mają wartość ponadmaterialną. Dlatego facet, który zaczął produkować Oranżadę zbił fortunę. Ludzie poczuli smak z dzieciństwa.

    ReplyDelete
  2. @Andrzej

    Pamiętam zegarek Bruca Willisa :)

    Ludzie, którzy dorastają w wielodzietnych rodzinach nie mogą być przez chwilę sami - muszą między ludzi.

    Zostaw Murzyna lub Azjatę z biednego kraju na cały dzień samego- a zaraz złapie go depresja ;))

    A my Biali lubimy często przebywać w swoim własnym towarzystwie. Szczególnie jedynacy.

    ReplyDelete