Sunday, November 8, 2009

Kolacja w Tajlandii, czyli 230 niedziel bez schabowego.

Dzisiaj kupiłem jedzenie na rynku w dzielnicy Minburi, gdzie mieszkam. Uświadomiłem sobie, ze minęło juz ponad 230 niedziel bez schabowego z kapustą i kanapek na kolację ;-)

Oto moja dzisiejsza obiado-kolacja. Zdjęcia wykonane 2 godziny temu. ( róznica czasowa wynosi 6 godzin między Polską, a Tajlandią)

Moje entrée to świezutkie, soczyste winogrona z Isanu ( Północno-wschodnia Tajlandia )

Pierwsze danie: wietnamskie Yan Nam, które ma juz wiele tajskich odmian.
Na zdjęciu widać składniki, z których sprzedawczynia robi na miejscu pyszną sałatkę. ( proporcje składników na zyczenie ).
Od lewej strony: ten biały makaron to jest skóra wieprzowa ( smakuje prawie jak ośmiornica ), mielone wieprzowina jeszcze we flaku i na drugim półmisku - prazone kulki ryzowe.
Do tych trzech składników dodaje się przyprawy, chili, orzeszki ziemne i wszystko razem uciera.


Na kolejnym straganie były tajskie carry, które jada sie z gotowanym ryzem. ( ryz mam zawsze w domu, kupuje go w 5 kilowych workach )

Zdecydowałem się dziś na "pomarańczowe" carry z pierwszej miski po prawej stronie na dole. Pani nałozyła jedzenie do plastikowego woreczka. Tom yam kai pra, czyli zupa z ikrą rybią ugotowana na rybich głowach, z duzą domieszką chili.

Do tego świeza, smazona ryba słodkowodna.

Na deser: ciasteczko kari pap z nadzieniem ze słodkiej masy sojowej.





6 comments:

  1. Mniam! No może poza Tom yam kai pra, choć nie wiem, bo nie próbowałam. A może nie miałabym nawet ochoty spróbować ...

    Zaletą mieszkania w Kairze jest bliskość Polski. I choć nie narzekam na tutejsze jedzenie wszyscy przywozimy szynkę, kabanosy i krakowską, nie wspominając o innych frykasach. A Święta już niebawem, więc będzie kolejna dostawa ;)

    Smakołykami dzielimy się z sąsiadami Amerykanami, bo mają problemy nawet jak chcą wsiąść do samolotu z niedokończonym hamburgerem zakupionym w MacDonaldzie na lotnisku.

    ReplyDelete
  2. @Ania

    Zaadoptowalem sie do lokalnej kuchni.
    Juz nawet nie prosze znajomych odwiedzajacych Tajlandie o polskie smakolyki.

    Polska krakowska jadlem ostatni raz 2 lata temu.

    ale,ale

    Jak przyjade do Polski, to juz mam liste potraw i dan na caly miesiac;) Na poczatek barszcz z uszkami, a potem...

    ReplyDelete
  3. I po co ja tu przyszlam?:))) Ledwie weszlam juz jestem glodna. W czwartek zrobilam sobie tajska uczte na lunch. Moglabym to jesc rano, wieczor i w poludnie chyba do konca zycia i by mi sie nie znudzilo. Na drugim miejscu kuchnia hinduska, trzecie miejsce trudne do obstawienia, bo i meksykanska, grecka, egipska, kubanska, marokanska i pewnie jeszcze o jakiejs nie pamietam w tej chwili. To wszystko wrzucialabym na trzecie miejsce. Polska? gdzies bardzo daleko niestety. Klasycznego schabowego nie jadlam juz 6 lat i mi nie teskno.

    ReplyDelete
  4. @Sturdust

    Przy takim wyborze jedzenia New York, kto bedzie plakał za jakimś schabowym ??

    Masz wybór z całego świata !!!!

    Ania w Egipcie, i ja w Tajlandii nie mamy takiego wyboru. Dlatego ważna jest adaptacja do miejscowych potraw i dań.

    Thailand in no country for peasants.

    ReplyDelete
  5. Tribu,

    w Kairze można kupić prawie (choć prawie robi wielką różnicę!) to samo, co w Europie, np. dżem malinowy czy z owoców lasu. Pozostaje tylko kluczowe pytanie: "beekam - za ile?"

    A Ty to wszystko tak na jedną kolację? Czy masz siedem żołądków, jak Alf?
    A.

    ps. Właśnie rozpoczął się sezon na truskawki, który potrwa do maja ;)

    ReplyDelete
  6. @Ania

    Mam na mysli jedzenie latwo dostepne. W Bangkoku tez sa delikatesy z frykasami z dalekich krajow.

    Np. maly sloiczek ogorkow konserwowych z Niemiec 26 zlotych, o serach nie wspomne ( astronomiczne ceny )

    Ha,ha...

    Te porcje w Tajlandii nie sa duze ;) Tak mi sie wydaje...

    ReplyDelete