Monday, October 9, 2023

Ubud na wyspie Bali

Bywały czasy, że w Ubud spędzałem pół roku. Był to okres kiedy kulturalna stolica Bali wydawała mi się na równi atrakcyjna z Chiang Mai, tylko bardziej swojska.
Ubud w swoim postępie urbanizacyjnym miał charakter prowincjonalnej dziury pełnej melancholii i dobrej energii. 

Był jeszcze w w połowie drogi między rajem utraconym epoki przed turystycznej i zatłoczoną indonezyjską mieściną, gdzie można wybić sobie zęby spacerując chodnikiem pełnym dziur i innych pułapek.

Powietrze było jakby czyściejsze i widoczność lepsza.


Przyjechaliśmy do Ubud prosto z Lovina i zakwaterowaliśmy się w samym centrum, aby być blisko domów znajomych Balijczyków.


W Ubud rodzinne biznesy hotelowe zaczęły piąć się w górę już dawno. Dobudowane piętra są odpowiedzią na brak wolnych działek. Nieliczne puste place zamieniły się już na intratne parkingi.
Z niektórych balkonów miasteczko nabiera jednak elektrycznego kolorytu o zmroku i ciepłe, tropikalne wieczory spędzane na werandach należą do jednych z najprzyjemniejszych chwil.


W tym labiryncie wąskich uliczek cieszą  niezabudowane miejsca, gdzie obok wiekowej świątyni zachowała się oryginalna przyroda i można spacerować.





Żadnych skuterów, samochodów i hałasu - Ridgewalk w Ubud,


 

No comments:

Post a Comment