Monday, January 23, 2012

Wyprawa do Ekas Bay. Lombok


Dziewicze wybrzeże Południowego Lombok to z pewnością jeden z przyszłych rajów turystyki masowej. Póki co, nie wiele się tam dzieje. Dojazd do wielu zatok i przylądków jest mordęgą. Czy samochodem, czy motorem tudno o większą prędkość niż 30 km/h.


Studiując mapę doszedłem do wnioski, że szybciej dotrzemy tam na „skróty” niż główną drogą przecinającą Lombok z zachodu na wschód.

Opuścilismy Kutę w kierunku międzynarodowego lotniska i po przejechaniu 13 km zboczyliśmy z głównej drogi kierując się na wschód, a później na północ.



Następne 12 km przejechaliśmy zygzakiem omijając tysiące dziur w asfalcie przypominającym pupemks. Slalom okazał się męczący i przystanki były okazją do rozprostowania mięśni. Baba sprzedając ryby z rożna przy drodze była jedną z atrakcji, hehe...

Ten meczet miał diabelskie głośniki. Ludzie mieszkający w promieniu 300 metrów musieli mieć zdewastowane narządy słuchu.

Wróciliśmy na główną drogę i rozgladaliśmy się za warungiem z kawką. Był nawet taki „zajazd” składający się z drewnianej budy. Stojący po przeciwnej stronie meczet miał tak silne głośniki, że skutecznie odstraszył nas od postoju i zniechęcił do drugiego śniadanka.


Kolejne kilometry pokonaliśmy po dobrym asfalcie i po godzinie dotarliśmy do wioski rybackiej Ekas. Upał dawał się już we znaki, a my szukaliśmy jedzenia. Było to zajęcie dla najwytrwalszych ( naprawdę głodnych ). Matys znalazł jakiś kocioł z zupą i raczył się miejscową nalewką z makaronem otoczony wianuszkiem tubylców.

Dziewczyna z bezimennej wioski nad zatoką Ekas.

Matys po konsumpcji zupy z kociołka odzyskał energię i zaczął wypytywać tubylców o drogę na przylądek Tanjung Sangulap. Miała tam być zajebista restauracja wisząca na klifie i plaże z 3 - metrowymi falami.

6 comments:

  1. Domyslam sie, ze w nastepnej notce bedzie ta "zajebista" restauracja:))

    ReplyDelete
  2. @Stardust

    Hehe...jeszcze nie wiem, co będzie w następnej notce. póki co, idę do fryzjera.... trzymaj kciuki za mnie !!!

    ReplyDelete
  3. Czekam na Twoją książkę...nadal. Do naszego Eurokołchozu nie wracasz?
    I tak rozrzutnie rozporządzasz swoimi zdjęciami..

    ReplyDelete
    Replies
    1. @Kasia

      Eurokołchoz się rozpada.
      Wkrótce będę przyjmował do pracy uciekinierów z zimnej Europy :))

      Delete
  4. Moze kiedyś napiszesz jak TAM trafiłeś, co Cię tam trzyma i jak się tam żyje?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Żyje się o.k. Najważniejsze, że pogoda nie zawodzi !!

      Delete