Tekowy klasztor z XVIII wieku leży na szlaku każdej turystycznej wycieczki docierającej nad jezioro Inle w stanie Szan. Shwe Yan Pyay z okrąłymi oknami jest ulubionym miejscem fotografujących turystów. Każdego popołudnia kilka osób z aparatem fotograficznymw ręku czeka na pojawienie się barwnych mnichów w oknie lub na balkonie klasztoru.
Zastanawiam się ile już osób "budowało" swoje wystawy fotograficzne w oparciu o zdjęcia z tego klasztoru.Całe szczęście, że buddyjscy mnisi wybrali "ciepłe" kolory na swoje tuniki. Nie wpadli na pomysł, aby chodzić w czerni lub bieli jak chrześcijańscy kapłani.
Dzięki nim świat jest bardziej kolorowy i radosny.
Jaka religia/filozofia taki kolor cha cha... choć z drugiej strony ja też wolę ubierać się na ciemno. ;-)
ReplyDeletena białym i czarnym bardzo brud widać:)
ReplyDeleteWiem, w Europie zawsze dominuje szarość w ubraniach. Czarny i biały to kanon dostojeństwa i dyskrytnej klasy.
ReplyDeleteW momencie, gdy wszyscy zaczynają się tak nosić plus brak słońca przez większość roku, robi się smutno. Pewno dlatego te religie dominujące w Europie są takie dołujące ;)
@Beata
zgadza się, to samo w przypadku samochodów w tych kolorach.
A moim zdaniem wszystko sprowadza sie do "czegos nowego". Przyjezdzasz do Azji, widzisz pomaranczowych mnichow i odruchowo siegasz po aparat. Mija kilka miesiecy i zupelnie przestajesz zwracac na nich uwage. Ja tak mam w kazdym razie. Pamietam jak po polrocznym pobycie w Azji wyladowalem na powrot w Polsce i gdzies na ulicy mijalem grupe zakonnikow. Napatrzec sie nie moglem poprostu, jacy to oni fotogeniczni.
ReplyDelete